wtorek, 19 kwietnia 2011

NATALIA

       Natalia byłą pospolitą, miastową dziewczyną. Statystyczna normalna stereotypowa 23 latka. Jak większość młodych osób lubiła spędzać czas ze swoimi znajomymi na zabawie, lubiła tańczyć i szaleć , pracowała, bawiła się, korzystała w pełni z każdego dnia życia. Ale nade wszystko lubiła babskie spotkania ze swoją biseksualna koleżanką Martą. Z nią i tylko z nią mogła być totalnie szczera, opowiadać jej o wszystkich nawet najbardziej skrytych fantazjach. Brały na tapetę każdy temat. Od spraw codziennych, poprzez sprawy sercowe aż do intymnych szczegółów  własnych przeżyć. Dużo rozmawiały o swoim własnym ciele, ciało właśnie stanowiło coś co młoda Natalia uznawała za swą dumę. Kobiece biodra, wielkie piersi, wielkie wesołe i roześmiane usta, duże brązowe oczy i figlarne zachowanie dawały jej wysoki status podczas zabaw w klubie. Była obiektem pożądania wielu facetów, widziała utkwione w niej oczy, dostawała wiele propozycji związków i sponsoringu, czuła się pożądana i piękna. Zupełnie ignorowała status dziwki wśród zazdrosnych dziewczyn w jej bliskim otoczeniu. Tylko ona i nieliczne osoby wiedziały, że właściwą ścieżkę do jej łóżka odnalazło do tej pory jedynie trzech facetów.  Tego wieczoru właśnie wspominała jednego ze swoich kochanków u Marty. Miała wyjątkową słabość do tego faceta, wszak był on jedyną osobą dla której zgodziła się na sex bez zobowiązań. Nawet nie wiedziała dlaczego to zrobiła, jej logiczna cześć mózgu zawsze włączała funkcje obrzydzenia na samą myśl o tym, że może z kimś iść do lóżka. Kimś kto tak naprawdę nigdy nic poza sexem jej nie dał, pomimo tego wszystkiego wciągała się w to coraz bardziej. Był jak narkotyk. Prowokowała go, odwiedzała w każdej wolnej chwili, ubierała się wyzywająco, łapała każdą chwile żeby znaleźć się w jego ramionach. Wracając do swojego mieszkania przez miasto późnym wieczorem była w dalszym ciągu zatopiona w myślach i planach odnośnie kolejnych miłych i namiętnych chwil spędzonych w ramionach swojego Don Juana. Rozkoszowała się ciepłym wiatrem i szelestem wczesnojesiennych liści,  idąc spokojnie przez park obok rynku w jej mieście. Cisze zakłócał jedynie stuk jej szpilek na asfaltowej ścieżce i szum samochodów przejeżdżających od czasu do czasu pobliską ulicą. Miasto pustoszało tak późną porą. Natalia jednak skupiona i zatopiona w myślach nie dostrzegała tego. Szła równym tempem miarowo oddychając, pokonując park i ciemne puste uliczki. Wyobraźnią błądziła co włoży na siebie, jak jutro pójdzie do faceta który na poziomie erotycznym zawładnął jej wyobraźnią. Co zrobi żeby nie chciał się z nią rozstać. Z zamyślenia wyrwał ją ścisk na lewym ramieniu. Ciężar, gorący pulsujący ciężar. Zatrzymała się odruchowo i odwróciła głowę. Zobaczyła mężczyznę. Wysoki ciemnowłosy mężczyzna, wpatrywał się w nią przenikliwym wzrokiem. Pomimo półmroku dostrzegła jego dostojne rysy, nieruchoma niemal kamienna twarz . I oczy, przenikliwe, silne, świdrujące. Nie wiedziała ile czasu spędzili nieruchomo patrząc na siebie. Nie dostrzegła żadnych zmian, czuła się jak zahipnotyzowana. On po prostu  patrzył na nią i tylko delikatne się uśmiechał. W końcu z jego ust popłynął miękki niski aksamitny głos
- Pójdziesz ze mną – spokojnie, powoli, ze spokojem wypowiedział te słowa jakby było to oczywistością
-…… - myśli młodej dziewczyny przyspieszyły, chciała go odtrącić, chciała się wyrwać i uciekać, chciała krzyczeć ale ani jej ciało nie drgneło, ani jej usta nie wydały żadnego dźwięku.
       Poczuła w ciele uczucie wielkiego gorąca które niemal natychmiast zamieniło się w lodowate zimno. Zdała sobie sprawę że w okolicy nie ma nikogo. Oderwała się od jego spojrzenia, rozglądnęła po okolicy. Było pusto. Szum samochodów był ledwo słyszalny, znajdowała się w osiedlowej uliczce miedzy dwoma budynkami spośród, których ze wszystkich okien zionął mrok. Gdzie byli wszyscy?? Czemu poszła tędy?? Pieszo?? Mogła wrócić autobusem. Karciła się w duchu ale teraz to już nie miało znaczenia. Umysł podpowiadał jej wiele rozwiązań. Atak na przeciwnika, ucieczkę, alarm swoim krzykiem, jednak emocje strachu i przeświadczenia tego co może się stać jeśli jej się nie uda paraliżowały jej ciało. Odwróciła głowę i spojrzała na obcego mężczyznę. On jednak nic nie powiedział tylko spokojnie i stanowczo patrzył się jej w oczy. Delikatny uśmiech dodawał mu wiele uroku i złowieszczości zarazem. Podniósł tylko brew jakby chciał jej zapytać czy ma jeszcze jakieś pytania. Wzięła kilka głębokim wdechów w duchu powiedziała sobie żeby zachować spokój. W ułamku sekundy zdecydowała się odwrócić, wyrwać i uciekać. Ledwo się wyszarpnęła i niemal od razu silna ręka mocno przyciągnęła ją do siebie i zatkała jej usta. Zaczęła się wyrywać i szamotać, trzymana przez napastnika w stalowych objęciach. Szamotała się i walczyła, jednak miała wrażenie że uderza w sciane, bo napastnik stał niewzruszony. Uwięziona była w tytanowym  uścisku i szybko traciła energię. W końcu logika jej podpowiedziała, że nie ma szans. Zrezygnowana znieruchomiała w stalowych ramionach nieznanego faceta. Napastnik stał jak skamieniały, jakby w ogóle nie odczuł jej ciosów, wciąż się wpatrywał w nią i delikatnie uśmiechał
- Pójdziesz ze mną – powtórzył swoim aksamitnym delikatnym głosem – Jedno kiwnięcie głową na tak, żadnych krzyków, nic złego Ci się nie stanie
Kiwnęła głową zrezygnowana, bała się niesamowicie ale postanowiła iść  z nim. Zwłaszcza gdy poczuła zimny twardy przedmiot pod jego marynarką. Puścił jej usta, zmęczona, niezdolna zbiegnąć, ciężko oddychając, stanęła na nogach. 
- Weź mnie pod rękę i idziemy  - posłusznie spełniła jego żądanie. Postanowiła poszukać innej szansy na ucieczkę,  udając obojętną i godząc się póki nie natrafi na lepszą okazję. Wypatrywała ludzi, patrolu policji, kogoś komu mogła dać jakikolwiek znak ale jakby w jakiś tajemniczy sposób cała ludzkość zapadła się pod ziemie. Szli szybko, ona trzymając go pod rękę starała się uspokoić oddech i opanować drżenie ciała. Prowadził ją ciemnymi uliczkami nie zwracając na nią zbytniej uwagi. Zupełnie jakby patrzył daleko przed siebie, szedł mając wyznaczony cel i zmierzał do niego z wielką siła taranując po drodze wszystkie przeszkody. Przez myśl jej przeszło ze mógłby nawet nie zauważyć jej delikatnego odsunięcia się i ucieczki jednak myśl o tym co mógłby jej zrobić gdyby ją złapał skutecznie paraliżowała jej plany. Była nowa w mieście, nie wiedziała gdzie się znajduje, prowadzona przez puste ulice i obcego mężczyznę, który miał nad nią całkowitą władze, szła posłusznie, zagubiona i wystraszona. Doprowadził ja do samochodu. Wielka luksusowa terenówka. Czarny kolor, ciemne boczne szybay. Czyżby był kimś ważnym, kimś bogatym? 
- Wsiądź – usłyszała, zdziwiona lekko uprzejmym tonem, popatrzyła na otwarte drzwi przed sobą od strony pasażera. Stała nieruchomo. Powoli bardzo powoli przeniosła wzrok na swojego oprawce. Wciąż uśmiechał się do niej, dostrzegała w tym uśmiechu jakąś przyciągającą siłę. Dziwnie się poczuła. Powoli, ostrożnie wsiadła do samochodu. Zamknął za nią drzwi i spokojnie zajął swoje miejsce za kierownicą. Trząsnął drzwiami. Sięgnął do marynarki. Zamarła na chwilkę w oczekiwaniu co się stanie. Drżąc patrzyła na jego rękę która powoli  wyłaniała się spod marynarki. Czekała na moment kiedy dowie się prawdy. Bała się, o boże jak się bała… jeszcze raz powróciły do niej myśli. Czemu tamtędy poszła, co z nią teraz będzie, kim jest ten człowiek i co on jej zrobi. Serce jej opadło i jakby zatrzymało się na chwilkę w oczekiwaniu i niemal natychmiast poczuła wielką ulgę, gdy nieznajomy wyjął paczkę papierosów. Spokojnie, powoli, jakby w zwolnionym tempie wyciągnął jednego papierosa i odpalił sobie. Cały czas patrzył przed siebie. Zupełnie jakby zapomniał o jej istnieniu, jakby była powietrzem.  Odpalił samochód. Ruszyli powoli. Z jego radia dobiegał cichy dźwięk słynnych ballad rockowych. Natalia siedziała sparaliżowana. Chciała uciec. Chciała prosić go o wypuszczenie, chciała wyjaśnień, pragnęła końca tego koszmaru. Jechali jednak w milczeniu, mijali ulice i przemierzali miasto a ona o nic nie pytała. W zupełnej ciszy, tylko słodki smak November Rain ledwo słyszalny sączył się z głośników. Po kilku minutach już oddychająca swobodnie i panująca nad swoim ciałem, dziewczyna zdołała wykrztusić z siebie parę słów.
- Dokąd mnie zabierasz?? Co ze mną zrobisz??  - bardzo chciała wyjść groźnie i ukryć uczucie panicznego strachu, ukryć ten lodowy sopel obawy który drążył w jej ciele i głowie te niebezpieczne myśli, te najgorsze przeczucia.
Cisza. Popatrzył na nią tylko z góry, nic nie powiedział. Popatrzył na nią zupełnie bez szacunku, z drwiną i obojętnością. Poczuła się jak kawałek mięsa który można zjeść lub wyrzucić. Samochód przyspieszał.  Nieznajomy sięgnął po papierosy. Wyciągnął jednego do połowy ustami i wystawił paczkę w jej stronę.
- Zapal sobie – powiedział spokojnie – Niedługo będziemy na miejscu – Popatrzyła na niego. Jechał patrząc  cały czas w siną dal. Wyciągnęła papierosa. Nacisnęła samochodową zapalniczkę. Czekała w skupieniu, spoglądając na mężczyznę. Był przystojny. Dłuższe zaczesane do tyłu włosy,  trzydniowy zarost, ciemne oczy, ciemna karnacja, dobrze ubrany. Musiał być kimś ważnym. Drogie markowe ciuchy, luksusowy zadbany samochód, na pewno był kimś z wyższej półki społecznej. I w tym momencie zmroził ją strach. Jeśli stać go na to wszystko to na pewno nic nie jest mu w stanie zrobić. Znajdzie ją, odszuka i kto wie do czego jest zdolny. Zimno w jej ciele powracało, nawet jeśli mnie zgwałci, to jak go odnajdę i dowiodę sprawiedliwości. Przez głowę leciały jej straszne myśli, widziała siebie uwiezioną w piwnicy, widziała jak zmuszają ją do prostytucji i uzależniają na siłę od narkotyków. Poczuła chłód i paraliżujący strach. Z odrętwienia i mrocznej wizji wyrwał ją suchy dźwięk. Zapalniczka wyskoczyła. Powoli, bardzo powoli odpaliła papierosa. Włożyła zapalniczkę spowrotem. Popatrzyła przez okno i ze strachem stwierdziła że nie widzi już świateł latarni. Wyjechali z miasta i ciemny mrok spowił świat poza samochodem aż po horyzont.
- Gdzie mnie wieziesz?? Jutro już będą mnie szukać – panikowała, głos się jej łamał, oczy robiły się wilgotne.  Bała się. Cos w czeluściach jej umysłu mówiło jej ze nic dobrego ją nie spotka.
Samochód skręcił gwałtownie. Nie zapięła pasów co spowodowało uderzenie o  szybę samochodu, Jechali szybko jakąś wyboistą drogą. Przez przednią szybę widziała tylko złowrogie kształty wyrysowane na rozświetlonym jedynie nikłym blaskiem księżyca niebie. Byli w lesie. Rzuciła się na swojego oprawce, jednak jej ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia. Popatrzył na nią, popatrzył takim wzrokiem ze natychmiast spokorniała. Pociągnęła za klamkę w drzwiach auta. Była zamknięta. Poddając się usiadła zrezygnowana. Jechali dość długi czas. Nieznajomy zatrzymał samochód, w blasku świateł dostrzegła śródleśną polankę.
- Wysiadaj i idź na polanę – zrezygnowana, rozdygotana, wystraszona wysiadła. Poszła na polankę – Stój –usłyszała ten aksamitny głos, był inny niż kilka sekund wcześniej, płynęła z niego teraz władza i dominacja. Popatrzyła na samochód. Światła oślepiały ją ale mimo to miedzy nimi zauważyła nikłe rysy postaci. Suchy ledwo słyszalny trzask dobiegł jej uszu i twarz porywacza rozświetliła się w blasku słabego płomienia ognia. Stała nieruchomo, nie wiedziała gdzie ją wywiózł i co ma zamiar z nią zrobić. Ledwo widoczny pomiędzy reflektorami siedział na masce swojego Jeepa i palił papierosa, mając w rękach jej los
- Boisz się?? – znowu ten głos
- Tak – wykrztusiła próbując opanować po raz kolejny drżenie 
- Więc dam Ci wybór – pokazał jej torebkę, jej własną torebkę. Zupełnie zapomniała o niej. Kiedy  ją zabrał?? Patrzyła jak wyjmuje jej telefon z niej i niszczy go, deptując na ziemi. – Dam Ci wybór, możesz wsiąść ze mną do samochodu i jechać dalej, nie wiedząc co Cie czeka, albo zostać tutaj nie wiedząc gdzie jesteś, sama w nocy w lesie, na pastwę wszystkiego co tutaj żyje. Jesteśmy 30 km od najbliższych ludzi, możesz jechać ze mną lub szukać wyjścia na własną rękę. Wybieraj!! Masz czas do końca papierosa!! – Nie mogła uwierzyć w to co jej powiedział, ledwo utrzymywała równowagę, zostać tutaj sama. Nagle zimny wiatr wydał się jej bardzo złowieszczy i do tego odniosła wrażenie, że krzaki trzeszczą pod ciężkimi stopami drapieżnika na polowaniu, który skradał się w jej stronę
- Zaczekaj, pojadę z Tobą – sama do końca nie wiedziała dlaczego podjęła taką decyzję ale intuicja jej mówiła że to dobry wybór. Może dlatego, że ton głosu nieznajomego mężczyzny, kimkolwiek on był, zmienił się na miękki i łagodny. Zupełnie jakby chciał jej przemówić do rozsądku , że pójście z nim jest rozsądniejsze niż zostanie samej w nocy w lesie którego nie znała i w spowijającym go mroku – Pojadę z Tobą – powtórzyła.  
- Zostaw buty tutaj – powiedział spokojnie. Gęsty  las po zmroku wydał się jej straszny. Przerażona zupełnie nie wiedziała o co mu chodzi. Zdjęła jednak posłusznie czerwone szpilki i zostawiła je na polanie. Szła do samochodu raniąc sobie, ukryte jedynie w rajstopach stopy.  Wsiadła do samochodu.
Nie mówiąc nic, ze spuszczoną głową wyjęła z jego paczki kolejnego papierosa. Nie zareagował na to, jakby zupełnie tego nie zauważył. Jechali w milczeniu, ona ze spuszczoną głową, załamana, dopiero teraz do niej dotarł jego zapach. Zapach który lubiła, zapach który ją zniewalał. Przecież takich samych perfum używał jej kochanek. Resztę drogi przejechali w milczeniu. Nie odezwali się słowem.  
Gdy samochód w końcu się zatrzymał wyrwana z transu odrętwienia Natalia rozglądnęła się odruchowo. Jej oczom ukazał się dom, a w zasadzie rezydencja. Na podwórku paliły się lampy, rzucały one płomień jasności na duży ogród, którego koniec tonął w mroku i nie sposób było go dostrzec. Wejściem do domu były wielkie  drewniane wrota. Nie wiedziała gdzie się znalazła, ale przypominało jej to budowlę małego pałacu z filmu o starożytnych dziejach. Poczuła uścisk na ramieniu, gorąca silna dłoń, sprawiła  że w jej ciele znowu zapanowało dziwne uczucie. Pomimo ze osobnik, który ją trzymał porwał ją i uprowadził, jego dotyk dawał niezrozumiałe ciepło i napawał ją spokojem. Może on miał się okazać jej obrońcą przed tym co znajdzie w tym domu. Zupełnie jakby jakaś niewidzialna siła witalna sączyła się z jego dłoni i wlewała w jej ciało, przesycała je i zniewalała każąc mu poddać się tej emocji.
- Wejdziesz do tego domu ze mną, po wejściu od razu skieruj w prawo tam zobaczysz drzwi, wejdź do pokoju za nimi. Ignoruj zaczepki i unikaj kontaktu wzrokowego. Rozumiesz?? – Ten wzrok, ten cholerny wzrok, moc bijąca z jego oczu była prawie namacalna. Tylko kiwnęła głową. W gardle jej zaschło a poranione stopy piekły niemiłosiernie.
       Otworzył drzwi. Weszła do środka. Znajdowała się w dużym słabo oświetlonym pomieszczeniu , w wielkim salonie oprócz niej było jeszcze kilkanaście osób. Starsi goście w drogich garniturach pogrążeni w rozmowie, były tam dwie kobiety, zapewne prostytutki sądząc po ich wyzywającym ubiorze, zauważyła kilku młodszych gości, przypominających rozmiarem szafy trzydrzwiowe wpatrujących się tępo w nią, gdy ją zobaczyli.  Na podłodze spały dwa wielkie rottweilery. Poczuła się jakby znajdowała się w domu rodziny mafijnej Corleone z Ojca chrzestnego. Znowu poczuła uścisk na ramieniu. Zatrzymała się. Mężczyzną który ją tutaj przywiózł wyminął ją i podszedł do stolika  przy, którym ściszonymi głosami rozmawiali starsi mężczyźni. Patrzyła jak rozmawiają widziała jak stary facet z brzuchem gapi się na nią i mierzy ją bezczelnie wzrokiem. Patrzyła na niego,  brało ja obrzydzenie, gruby z zarostem, twarz miał pokrytą dziurami po pryszczach a głos zachrypnięty od setek tysięcy paczek papierosów. Stała tak i patrzyła i nagle do głowy uderzyła jej myśl która sparaliżowała jej ciało i odebrała oddech. Patrzyła po kolei na wszystkich facetów. A co jeśli  on przywiózł mnie tutaj jako prezent dla tych wszystkich świrów?? Co jeśli po kolei oni wszyscy zrobią sobie ze mnie zabawkę seksualną?? Nogi zaczęły jej drżeć. Wizja bycia wykorzystywaną po kolei przez wielu facetów ,starych i obrzydłych tłustych wieprzów stała się bardzo żywa. Oczy zaczęły robić się wilgotnie. Nieraz w samotne noce fantazjowała o tym jak jest brana grupowo, przez wielu kolesi ale teraz gdy jej wizja przybliżyła się do rzeczywistości  poczuła przerażenie. Odwróciła głowę w stronę drzwi wejściowych. Panikowała, chciała stad uciec, musiała. Popatrzyła powrotem i zobaczyła oczy swojego oprawcy, szedł spokojnie w jej stronę, delikatnym, subtelnym ruchem pokazał jej palcem w prawą stronę. Patrzyła na niego.. uśmiechał się, jakiś dziwnym zrządzeniem losu odniosła wrażenie ze to uśmiech życzliwości. Przypomniała sobie jego aksamitny głos, jego władczość, zapach tak lubianych przez nią perfum. Teraz szedł w jej stronę z uśmiechem na ustach i biła od niego pewność siebie, chłonął tajemniczym magnetyzmem wszystko dookoła, zupełnie jakby był najjaśniejszym punktem w tej ciemnej, zadymionej dymem papierosowym sali.  Poszła przed nim. Gdy przeszła przez drzwi znalazła się w mniejszym pokoju. Pośrodku stało duże łóżko, w szafach spoczywało wiele książek a okna przesłonięte były czerwonymi zasłonami. Z niewidocznych głośników pociekła muzyka. Stała jak otępiała. Powietrze w pokoju było przesiąknięte afrodyzjakiem goździka i jaśminu, nie zwróciła zupełnie uwagi na dziwny, stłumiony szelest dobiegający gdzieś z boku.
- Witaj w moim domu – z otępienia wyrwał ja dobrze znany głos. Popatrzyła na niego, leżał na łóżku. Bawełniana, czarna koszula była rozpięta i rzucona na boki. Klamra paska kołysała się leniwie a rozpięty guzik od spodni lśnił jak złoto. Popatrzyła na jego wytatuowane piersi i brzuch w końcu spojrzała w oczy. Przyglądał się jej z delikatnym uśmiechem, spokojny i zrelaksowany. Był przystojny i męski, bystre oczy, delikatne wręcz chłopięce rysy twarzy, kruczoczarne włosy, umięśnione barki, mógłby być modelem teraz dostrzegła to wyraźnie, był piękny. Przeszło jej przez myśl. Wygodnie ułożony teraz na łóżku z papierosem jednej ręce i drinkiem drugiej sprawiał wrażenie kuszącego kochanka czekającego na kobietę która zasłuży sobie na doznanie rozkoszy w jego ramionach.
- Przyjechałaś tutaj ze mną dzisiaj, po to aby stać się moją własnością i tylko od ciebie zależy jakie będzie to doświadczenie. Czy poczujesz rozkosz i namiętność w moich ramionach, czy będzie to ból i poniżenie. – mówił spokojnie jakby rozmawiał o pogodzie – Zapewne myślisz o ucieczce. Proszę bardzo, możesz spróbować, wystarczy chwycić za klamkę i wyjść z tego pokoju. Nie przeszło Ci jednak przez myśl, jak miniesz ludzi w tamtej sali?? Jeśli uciekniesz z tego pokoju ,oni zatrzyma Cie tam a wtedy sam osobiście polecę aby zrobili sobie z Ciebie zabawkę i szmatę do podłogi – czuła że język podchodzi jej do gardła. Z jej oczu znowu pociekły łzy. Załamała się całkowicie. Teraz zrozumiała, że mogła uciekać wcześniej. Teraz było już za późno. Popatrzyła na okna, były zakratowane, opuściła ja nadzieja. Nawet jeśli w jej sercu tliła się wcześniej jakakolwiek jej szczątka, że płaczem wzbudzi jego współczucie to zniknęła ona teraz. 
- Podejdź do drzwi i przekręć klucz – na chwiejnych nogach podeszła do drzwi i zrobiła to co kazał – wyjmij go i wrzuć do akwarium po lewej – ruszyła w stronę akwarium, wyciągnęła nad nim dłoń w której jak skarb, kurczowo trzymała klucz od drzwi. Powoli zaczęła otwierać dłoń chcąc wypuścić klucz w dziwną stertę czarnych patyków w nim, gdy nagle coś się w nich poruszyło i ciemny kształt ruszył gwałtownie w stronę jej dłoni. Odskoczyła jak rażona prądem, wypuszczając klucz i cofając dłoń w okamgnieniu – Przywitaj się z moją opiekunką, ma na imię Kleopatra – Popatrzyła w stronę łóżka. Chłopak dopijający drinka uśmiechał się do niej. Odwracając się spostrzegła w akwarium czarny wielki kołnierz kobry afrykańskiej.
- Mów mi Artur – wstał i podszedł do niej podając jej szklaneczkę z drinkiem. Wypiła niemal całego duszkiem i już po chwili przyjemne ciepło rozlewało się po jej organizmie – Jesteś przestraszona i cała się trzęsiesz. Tam po lewej stronie jest łazienka, woda już się leje, idź rozbierz się i załóż czysty szlafrok. Ja zaraz przyjdę do Ciebie.  – powłócząc nogami poszła. W łazience zachwyciło ją niemal wszystko. Wielkie lustro zajmujące prawie całą wysokość ściany, ogromna trójkątna wanna z zaokrąglonymi krawężnikami, czy wymyślny prysznic wmontowany w sufit z, którego woda lała się prosto na środek tejże wanny. W powietrzu napełnionym wilgotna parą wodną unosił sie intensywny zapach goździków i jaśminu. Drażnił jej nozdrza. Działanie alkoholu i bliskość łazienki kojarzącej jej się zawsze z czystością, zdrowiem i intymnością, sprawił, że zaczynała czuć się lepiej. Wilgotne, gorące powietrze łaskotało czule jej zziębnięte ciało. Rozpięła sukienkę i pozbyła się jej szybko.  Ostrożnie zdjęła pończochy, zwracając szczególną uwagę na obolałe stopy. Rozpięła czarny bawełniany stanik i ściągnęła majteczki. Przez chwilę popatrzyła na siebie w lustrze.  Zawsze była dumna ze swojego ciała. Płaski brzuch, zgrabne, długie, proste nogi, szerokie biodra, duży biust i delikatna opalenizna działały facetom na wyobraźnie. Nierzadko podkreślała swoje walory w klubach i wyginała kusząco ciało w tańcu. Skąd jednak mogła wiedzieć ze doprowadzi ją to do tego momentu, zamknięta w obcym domu, niewiadomo gdzie, niewiadomo z kim miała zostać  własnością swojego oprawcy. Miała zostać zbezczeszczoną, jak dziwka bezcześci swoje ciało oddając się każdemu kto za nią zapłaci. Zbezczeszczoną przez człowieka, który chociaż wygląda cudownie i swoja męskością budził w niej uczucie podniecenia, był też z pewnością porywaczem a może nawet i mordercą. Założyła na nagie ciało szlafrok. Przeglądała perfumy, balsamy do ciała i inne kosmetyki. Bogactwo rzeczy do higieny i dbania o własne ciało zaskoczyło ją.  
- Zdejmij szlafrok – wszedł tak cicho, że nawet go nie usłyszała. Odwróciła się powoli. Drżenie które opuściło jej ciało chwile wcześniej, wróciło ze zdwojoną siła. Miała się obnażyć. Przed obcym gościem, miała stać się jego prywatna prostytutką. Nie docierało to do niej. Nie było okien, krzyk też na nic się nie zda. Z pewnością jest ode mnie wiele silniejszy i bóg wie do czego zdolny jeśli tylko spróbuje mu się przeciwstawić. Jej myśli płynęły szybko, jak na delikatny, emocjonalny umysł kobiety przerabiała teraz analitycznie, wiele sekwencji i kombinacji możliwości przyszłych zdarzeń.
- Nie, proszę wypuść mnie a nikomu nie pisnę ani słówka, moje dziecko czeka w domu na mamę. Naprawdę wypuść mnie nie rób mi krzywdy – głos wyrwał się instynktownie z jej gardła. Stała w kącie i przerażona szukała ostatniej deski ratunku.
- Chyba musze zawołać kolegów z Sali obok –  jego twarz spłynęła złowieszczo miłym uśmiechem
- NIE  - Natalia krzyknęła i w jednej sekundzie zrzuciła z siebie szlafrok – Zrobię co każesz ale proszę załatwmy to miedzy sobą.  Stanęła przed nim całkiem naga. Piękna i pociągająca, dziwnym trafem jej atrakcyjność stałą się przekleństwem. Gdyby była brzydka, gruba i ubrana jak szara myszka zapewne nie byłoby jej tutaj. Ale jednak była, wciąż miała nadzieję ze to tylko sen, ale ból poharatanych stóp i uczucie paniki przed tym co ją spotka przypominało jej skutecznie o realności całego zdarzenia.
Podszedł do niej. Przez moment zdawało jej się ze jego spokojne ruchy, dostojność z jaką się poruszał, równy miarowy głęboki oddech są inne. Zupełnie jakby jej nagie ciało zachwiało jego pewnością i z kamiennego serca zrobiło bijące i czujące ludzkie serce. Złapał ją za rękę, przyciągnął na środek łazienki. Miał nagi tors, został samych tylko spodniach. Idealna  rzeźba opalonego muskularnego ciała imponowała. Chodził spokojnie wokół niej oglądając ją sobie dokładnie, niczym towar w sklepie. Zamknęła oczy i kilka sekund później poczuła ze jest odrywana od ziemi. Łatwość z jaką została z niej podniesiona przeraziła ją. Stalowe ramiona które zacisnęły się na niej w tamtej uliczce i które teraz uniosły jej ciało z dziecinną łatwością wydawały się mieć nadludzką wręcz siłę. Niemal w okamgnieniu poczuła przyjemne ciepło które zabijało jej drżenie i gęsią skórkę. Kojące uczucie napełniające nadzieją i wbrew jej woli przyjemnością. Otworzyła powoli oczy. Siedziała w wannie. Ze zdziwieniem stwierdziła że woda jest w sam raz, idealnie ciepła. Podkuliła nogi, przysunęła kolana pod brodę i popatrzyła przed siebie. Jej porywacz patrzył jej w oczy, niemal natychmiast wzrokiem uciekła na jego nagi tors. Zdejmował spodnie. Jej oczom ukazało się okazałe przyrodzenie. Było na wpół żywe. Wiec jednak  widok jej nagiego  sprawił mu przyjemność. Wszedł bez słowa do wanny, usiadł obok niej. Uprowadzona kobieta postanowiła za wszelką cenę grać obojętną. Okazało się to jednak o wiele trudniejsze niż przypuszczała. Chwilę później oparta plecami o jego nagi tors musiała walczyć sama ze sobą. Jej oprawca kusił ja bowiem subtelnym masażem ramion. Jego tak silne dłonie, mogące w jednej chwili zmiażdżyć jej kark operowały po jej ramionach z wielka delikatnością i co najdziwniejsze przenosiły na jej ciało bijące z nich ciepło i przyjemność. Natalia wbrew swoim postanowieniom zaczęła się relaksować, zupełnie jakby w jakiś nieopisany sposób, dłonie tego człowieka rozprowadzały po jej ciele niewidoczny balsam przyjemnego ciepła, gorąca woda spowijająca jej brzuch i nogi, przesiąknięte afrodyzjakiem wilgotne powietrze zawracało jej w głowie. Ręce jej kochanka zataczały na jej ciele coraz to większe kręgi, napawając ją delikatnym uczuciem, w gardle znowu miała sucho ale tym razem z innego powodu, niemal odruchowo, podświadomie jej ręce powędrowały na uda mężczyzny, myśl ze jest porywaczem, kimś złym i niebezpiecznym oddalała się w jej umyśle ustępując pierwszego planu rodzącej się przyjemności.  Szarpnięta za włosy siedziała teraz wyprężona kurczowo ściskając uda, nawet woda wpływająca do jej wnętrza i pieszcząca ją w środku elektryzowała jej ciało. Naga w gorącym powietrzu, ciepłej wodzie z ustami kochanka wpitymi w jej szyje i jego dłońmi masującymi jej piersi prawie zapomniała gdzie się znajduje.  Zapominała ze on ją uprowadził, zapominała o zimnym przedmiocie pod jego marynarką. Na pierwszy plan wdarła się przyjemność, zalążek rozkoszy, gdy spoczywała w jego męskich ramionach a na plecach czuła twardą, pulsującą męskość, gotową posiąść ją. Gdy ich usta spotkały się, jego ręce powędrowały miedzy jej nogi. Pieszczoty mocne ale z dozą delikatności napełniły ją lekkim bólem. Nie przeszkadzał jej ani trochę wręcz przeciwnie, w przypływie chwili pragnęła poczuć więcej. Wsiąść więcej i dostać więcej.  Odwróciła się do niego przodem, on wstał. Klęczała teraz przed nim, poczuła się jak służka przed swoim królem mająca oddać mu erotyczny hołd. Tym właśnie dla niej był seks oralny. Oddaniem, pokazaniem swojego całkowitego podporządkowania mężczyźnie. Pieszcząc go oralnie czułą się cała jego, przemawiała wówczas przez nią prośba o ochronę i zapewnienie bezpieczeństwa w zamian jej facet mógł dostać od niej czego tylko zapragnie.  Stroniła od takiej formy miłości, wyznając zasadę ze jest on czymś co należy dawać tylko tym wybranym, równocześnie traktując go jako broń na ich opory. Teraz na wysokości jej ust tak gorących i rozpalonych znajdowała się męskość człowieka który porwał ją i uprowadził. Wielki łóżkowy pan kobiecego ciała. Najbardziej unerwiona i podatna na pieszczoty część ciała mężczyzny. Wiele razy słyszała opinie innych kobiet, że będąc królową kutasa  faceta, zostanie królową całego mężczyzny. Oblizując językiem wargi szykowała się do zniewolenia człowieka którego jeszcze chwil kilka wstecz bała się panicznie i nienawidziła, a jednak gdzieś w jakiś tajemniczy sposób to uczucie zostało uwiezione w jej głowie w  zagubionej szufladce, gdzieś na obrzeżach jej umysłu. Z łatwością podniósł ja do pionu i postawił przed sobą. Podał jej ręcznik i uśmiechnął się.. nie była pewna czy zrozumiała przesłanie.  Owinięta w ręcznik Natalia wróciła do pokoju i niemal w tej samej chwili po wejściu tam pomieszczenie wypełniło się jej  straszliwym krzykiem.  Ubrał spodnie spokojnie. Nie przejął się nawet krzykiem dziewczyny. Wiedział po co przywiózł ją tutaj i wiedział że klucze do tego pokoju mają inni ludzie mieszkający tutaj. Spodobała mu się Natalia ale jego chłodne myśli rzadko wykraczały poza logikę. Wiedział że jest tylko uprowadzoną dziewczyną, uprowadzoną w jednym konkretnym celu. Spokojnie ubrał spodnie wyszedł jak gdyby nigdy nic z łazienki, w pokoju zobaczył młodą kobietę, nagą, skuloną pod ścianą i swojego wielkiego kolegę. Był pijany, stał nad nią i właśnie rozpinał rozporek. Wiedział że dziewczynę z nim czeka brutalny sex i co dalej pokiereszowana twarz i prawdopodobnie liczne obrażenia ciała. Natalia skulona pod ścianą skomlała, drapiąc i rzucając rekami na oślep. Walczyła z zamkniętymi oczami jak z najgorszym koszmarem którego dostrzeżenie napawało przerażeniem i odbierało resztki odwagi. Spośród jej własnych krzyków dobiegających jej uszu usłyszała głuchy łoskot. Coś ciężkiego uderzyło o podłogę. Otworzywszy oczy ujrzała półprzytomnego kolesia z zakrwawioną twarzą który jeszcze chwilę temu chciał brutalnie ją zgwałcić. Wyciągany był teraz z pokoju za kurtkę przez Artura który powalił go kilkoma ciosami. Drzwi się zamknęły. Znowu byli sami w pokoju. Wstała rzuciła mu się na szyje i gorąco go całowała dziękując mu za wszystko on z kolei odwdzięczył sie jej biorąc ją w ramiona i zanosząc do ciepłego lóżka. Położyła się na brzuchu, ciągle dygotała cała. Jej partner położył się na niej. Przylgnął do jej pleców nagim, gorącym ciałem przekazując jej ciepło ze swojego organizmu. Pod jego ciężarem zapadała się w miękkim łóżku a pachnąca pościel powodowała szybki powrót przyjemnego ciepła. Ich gorące oddechy pozostawały ze sobą w doskonałej synchronizacji . Kobieta, mężczyzna i chwila. Nieważne było to co się działo wcześniej nieważne było w jaki sposób się poznali. 
- Muszę Ci cos powiedzieć – aksamit i delikatność zniżonego do szeptu głosu ponownie ją zaskoczyła, był pełen emocji, delikatnych dobrych emocji – Przepraszam za mojego kolegę, jest chamem. Przywiozłem Cie tutaj tylko i wyłącznie dla siebie i nikt bez mojego pozwolenia nie dotknie Cie palcem. Obiecuję
- Jednak to był ktoś ważny, bijąc go dla Ciebie wiele zaryzykowałem – poczuła jak jego ciało miarowo powoli sztywnieje, w taki sposób jak ciało wielkiego drapieżnego kota szykującego się do skoku z ukrycia na swoją ofiarę. Przesunął jedną ręką jej udo  –  Wiele zaryzykowałem i mogę mieć spore problemy przez to. Skoro jednak już tutaj jesteś to musze Ci powiedzieć ze to TY byłaś głównym sprawcą tego zamieszania – W chwili w której kończył mówić poczuła mocne ukłucie bólu na swoim łonie i zesztywniała. Wszedł w nią mocno i dosadnie i teraz rytmicznymi mocnymi pchnięciami penetrował ją głęboko.
 - I TY za to zapłacisz  -  Jego nabrzmiałe przyrodzenie pulsowało mocno w jej wnętrzu. Bolało i paraliżowało ją. Z jej ust wydarł się przeciągły jęk, z tym jękiem wyrzuciła z siebie uczucie bólu i niepewności. W głowie jej zaszumiało gdy przypomniała sobie co jej powiedział zaraz gdy weszła do tego pokoju. Spełniły się jego słowa, te które odebrały jej resztę nadziei. Była Jego. Jego dłoń zacisnęła się mocno na jej ramieniu, druga przytrzymywała udo, a on sam drążył jej wnętrze, mocno, dysząc wprost do jej uszu i dociskając jej delikatne ciało do wielkiego łoża. Mocno wtulony w jej plecy pracował coraz mocniej i z każdym momentem, gdy coraz bardziej rozgaszczał się w niej, ból zaczynał ustępować miejsca przyjemności. Mocno zdominowana, przez silnego samca zaczęła rytmicznie pojękiwać, raz za razem napełniana coraz bardziej i głębiej pulsującym narządem. Był bardzo gorący i ten właśnie gorąc przechodził do jej łona rozpalając ją coraz bardziej. Zacisnęła dłonie w pięści i przygryzła wargi. Ciche stęknięcia porywacza mówiły jej ze mu się podoba a sama Natalia powoli odlatywała w swojej przyjemności i coraz silniejszej rozkoszy  co chwilę czując gorący brzuch na swoich jędrnych pośladkach. Widmo mocnego gwałtu ustępowało miejsca czystej niezmąconej namiętności, a może tak właśnie naprawdę wyglądał gwałt?? Wiele razy jej kochanek brał ją siłą i brał ją ostro ale obcy facet który robi z nią to co chce występował dotychczas jedynie w jej fantazjach. To jednak nie była fantazja. Wielkie umięśnione ciało, z ogromnym przyrodzeniem splecione z nią i orające jej wnętrze było realne. Poczuła skurcze wchodził w nią cały pracował szybko i doprowadzał jej  szparkę do wrzenia. Jęczała i wiła się pod nim jak żmija na piasku, bijąc zaciśniętą dłonią o lóżko. Podobało jej się. Była rozpalona i chciała jeszcze. Chciała żeby ten żar ogarnął ją całą, żeby jak wielka fala wzburzonego oceanu porwał ją i zawładnął. Niech zostanie jej panem i niech trwa jak najdłużej. Czerpiąc z niej i dając jej uczucie którego tak mocno pożądała.  Silny mężczyzna który wziął ją sobie dla siebie, wielki gość w jej wnętrzu mogący lada chwila sprawić, że eksploduje, jęk rozkoszy człowieka, rozkoszy którą przeżywał dzięki niej. Zapomniała kim jest i oddała mu się całkowicie, bała się tego, odczuwała przerażenie, a teraz dzięki temu przezywała chwile wielkiej namiętności.  Nie chciała końca. Nie chciała dojść do orgazmu, chciała żeby to trwało jak najdłużej… Podsycane, przerywane i znowu podsycane i tak w kółko aż do absolutnego szaleństwa.
      Natalia obudziła się nazajutrz u siebie w mieszkaniu. Nie wiedziała skąd tutaj się wzięła. Ale ból spenetrowanego łona i odciski dłoni na ramieniu pokazały jej ze to co wydarzyło się ostatniej nocy było prawdziwe. Leżała w łóżku dłuższą chwilę nie mogąc zebrać myśli. Na stoliku zobaczyła nowy telefon komórkowy. Pomimo usilnych prób nie zdołała sobie przypomnieć jak znalazła się w domu. Ostatnie co pamiętała z nocy to wielki orgazm po szalonym sexie z gościem który wcześniej ją uprowadził i powolne odpływanie w sen Nie wiedziała co myśleć o poprzedniej nocy. Długo leżała wpatrzona w sufit i zastanawiała się kim w ogóle był jej porywacz. Powinna czuć złość do samej siebie, przerażenie, ale nie czuła, nawet nie czuła się zbrukana tym, że zamiast bólu znalazła w tym przyjemność Popołudniem dnia następnego wracając do siebie znalazła kopertę wsuniętą pod drzwi. Bardzo zdziwiona tą niespodzianką otwarła ją w pospiechu. Na kartce wyryte było 5 słów. Natalia poczuła jak zimno kolejny raz otula jej ciało i sztywnieje pod wpływem przerażenia   „MYŚLĘ ŻE JESZCZE SIĘ SPOTAKMY”     A

c.d.n.....................................................................

czwartek, 7 kwietnia 2011

ON i ONA

            Od jego przyjazdu spędzali trzecią noc razem. Jednak po tak długiej rozłące, dwie noce ze sobą w tym jedną w miłosnym uniesieniu ani trochę nie zaspokoiły ich wspólnego pragnienia. Trzeci dzień od samego rana wydawał się  nabierać szczególnych barw. Wszystko miało swój podtekst, otoczenie wytwarzało zdawałoby się magiczną aurę a każdy gest, każdy szept miał nieprzyzwoite znaczenie.  Byli ze sobą blisko..On  kobieciarz i doświadczony kochanek. Wiedział dobrze jak zaspokoić Kobietę i sprawić żeby prosiła o więcej. Ona przed nim  nie miała prawie zupełnie doświadczeń seksualnych, był jej pierwszym tak naprawdę łóżkowym partnerem. Pełnił rolę nauczyciela seksualnego dla niej, bardzo zadowolony że właśnie tą kobietę  ochrzcił swoją ukochaną i porzucił hulaszczy tryb życia.… Znowu potrafił się pierwszy raz od dłuższego czasu cieszyć się z igraszek łóżkowych które w kontaktach z innymi kobietami,  przecież tak szybko mu ulegającymi zupełnie przestawały go zadowalać . Magia uczucia jest wielka, przekonał się o tym gdy nie będąc kochanym traktował seks wyłącznie jako zaspokojenie swoich niepohamowanych pierwotnych instynktów. Ze swoją Kobietą wszystko było inaczej. Idealnie dobrani pod względem temperamentu łóżkowego łączyli miłość, delikatność i romantyzm z mocną dominacją, wulgaryzmem i dzikim zwierzęcym sexem. Kochająca dziewczyna tak dobra miła i serdeczna w życiu codziennym, w łóżku zmieniała dla niego swój wizerunek w uległa prostytutkę, kuszącą oddaną kochankę, drapieżną lwice i niewolnice rozkoszy , gotową będąc spełnić dla niego wszystkie swoje nawet najbardziej mroczne fantazje . Na tym polegał ich związek, na wielkiej szczerości w słowach, uczuciach i potrzebach. Razem zgodnie pokonywali coraz to nowe bariery, ekscytując się wspólnie i poznając coraz ukryte tożsamości.
           Już przedpołudniem przeszedł mu zły humor na własną osobę, że poprzedniej nocy poszedł spać odwrócony do niej tyłem. Do niczego nie doszło. Ale chciał…. Tak bardzo chciał, w środku w nim płonął ogień… leżał z tym żarem i oszukiwał się, że chce ją odrzucić. I udało mu się. Czuł wielki gniew do siebie samego i nawet sam nie potrafił określić skąd on się bierze. Jednak od chwili przebudzenia rankiem to wszystko miało się dzisiaj zmienić. Dało się to wyczuć..coś wisiało w powietrzu… coś naprawdę mrocznego… coś co chciało by dzisiaj obudziło się w nim dzikie zwierze…. Agresywne i nieokrzesane.
  Kładł się do lóżka napięty. Po męczącym dniu i szybkiej wieczornej kąpieli , leżał walcząc z wielkim pragnieniem snu i przytłaczającym go podnieceniem. Płonął w nim ogień. Postanowił, że właśnie tej nocy weźmie sobie  od niej wszystko… ostro i mocno, dając jej spełnienie i wielką namiętność lub wydzierając rozkosz z jej ciała i umysłu siłą jeśli tylko spróbuje mu się oprzeć. Nawet nie próbował już z tym walczyć. Pragnął jedynie podążać za instynktem, za wielką  potrzebą  zaspokojenia swojego seksualnego pragnienia, potrzebą która zamieniała jego zwykle chłodny i analityczny umysł w wielką bombę.
  Podczas gdy jej mężczyzna odpoczywał w łóżku czekając na nią, ona kończyła prysznic. Ciepła woda która okalała jej nagie młode ciało sprawiała jej nieopisaną przyjemność. Czuła delikatne mrowienie na całym ciele gdy gorąc z zewnątrz przechodził przez skórę do jej wnętrza i podsycał wielkie mrowisko magnetycznych emocji które przyciągały i przenikały się nawzajem, podniecając ją. Dzisiaj właśnie dzisiaj chciała mu dać wielką rozkosz. Już się przekonała  jak olbrzymią przyjemność mogą sprawiać cielesne doznania, jak ekscytujące może być przekraczanie kolejnych barier, jak cudowny i niesamowicie pociągający jest owoc zakazany, miłosne spełnienie w jej uległości i oddaniu gdy jej łono płonie w ekstazie, podczas wizyty gościa którego tak uwielbiała. Dzisiaj nie miała zamiaru zakładać majteczek do spania. Widziała pożądanie czające się w oczach ukochanego. Kochała go wtedy obserwować i podsycać jeszcze bardziej kuszącym zachowaniem. Wielką radość i nieskrywane podniecenie sprawiał jej widok rosnącej erekcji w jego spodniach. Cudownie się czuła gdy każdy zakamarek jej podświadomości mówił jej ze to dzięki niej. A i On umiał ja rozpalić. Działał na jej wyobraźnie w magiczny i niesamowity sposób. Jak taran wdarł się do jej głowy i zostawił wielkie ślady po sobie części jej wyobraźni odpowiadającą za fantazje seksualne. Przeżywała podniecenie i momentalnie robiła się mokra na samo wspomnienie namiętnych chwil z nim spędzonych, chciała to podsycać coraz mocniej i mocniej, aż do momentu w którym mogła dać temu  upust, pobudzić swoją drżąca szparkę, przygryzać język i wargi. I tonąc w niesamowicie żywych i bardzo realistycznych fantazjach cudownej ekscytacji i wielkiej rozkoszy.

          Ustawione przez nią świece i film erotyczny tworzyły niesamowity nastrój w pokoju. Tańczące płomienie nadawały pomieszczeniu złowrogi kształt. W nikłym świetle ujrzała leżącego w łóżku swojego ukochanego. Nagi tors, rozłożone luźno ramiona i jego wzrok na niej. Niewzruszony, zupełnie jakby kamienny. Nie mogła się oprzeć jego oczom. Było to spojrzenie z tych które przenikają kobiety doszczętnie na wylot. Czuła się naga i bezbronna gdy spoglądał na nią nieruchomo. Półmrok w pokoju nadawał jego oczom dziwny blask. Siła i pewność bijące z nich przygniatały ją. Wyglądał bardziej jak zły oprawca który czeka w łóżku na swoją niewolnicę żeby obejść się z nią ostro i brutalnie niż kochający i czuły mężczyzna.  Była rozpalona już od dawna. I gdy weszła w króciutkiej kruczoczarnej piżamce do lóżka jej  mokra i różowiutka szparka mignęła i na ułamek sekundy ukazała mu się wyraźnie w nikłym świetle świec. Zadrgał, zobaczył ją i w jego umyśle zapaliło się czerwone światło. Przenikał ją oczami na wskroś i teraz to był wzrok  rozbiegany i nerwowy.  Przyciągnął ją mocno do siebie.. Poczuła jego muskularne ciało przy sobie gorące, obejmujące ją i drżące zarazem. Niemal natychmiast poczuła się całkowicie bezpieczna. Nie padły żadne słowa,  tylko nikłe dźwięki filmu z telewizji i ich ciężkie i głębokie oddechy zakłócały idealną panującą w pokoju cisze.  Pomimo ciepła jakie panowało w pomieszczeniu drżeli obydwaj pokryci gęsią skórką.

            Leżąc  wtulona w silne ramiona, patrzyła ciągle w jego wielkie oczy. Jego spojrzenie hipnotyzowało ją, zupełnie jakby z jego oczu wychodziła złota spirala. Spirala kręcąca się i żarząca tym odblaskiem i wchodziła do jej oczu. Jakby jego oczy mówiły  o wielkim szczęściu jakie odnalazł w jej osobie. O tym jak wielki spokój zagościł w jego sercu gdy ktoś go pokochał. O radości z budzenia się koło siebie i o pragnieniu by poznawać się bardziej i bardziej. Gdy myśli płynęły wtedy spirala zdawała się jaśnieć i coraz mocniej zupełnie jakby wartość tego co w niej było przekazane rosła i stawała się coraz bardziej stabilna i wyrazista. I gdy tak leżeli wtuleni w siebie wytwarzając miedzy sobą magiczną niemal metafizyczną więź  bliskością swoich głodnych ciał, nieprzerwanym kontaktem wzrokowym pieszcząc się nawzajem kolejne spirale uczuć i emocji łączyły ich ciała potęgując doznania. Błękitna wibrowała na poziomie ich ust. Porozumienie które osiągnęli ze sobą podczas ich związku było aż nadto wymowne.  Znali się na tyle dobrze ze jedno wspólne słowo, jeden wspólny szept, jeden uśmiech pozwalały aby czuli się przeuroczo i niebiańsko i uroczo. Dotykał palcem jej ust. Jeździł po jej nabrzmiałych i gorących wargach nieprzerwanie patrząc jej w oczy. Nie potrzebowali rzeczy wielkich. Te malutkie niosły ze sobą wyjątkowe wspomnienia które pomimo upływu czasu wciąż zachowywały swoją żywą barwę i potężną intensywność. Oddychali równo, zupełnie jakby nadawali na tych samych falach. Atmosfera erotyzmu wytwarzana przez ich wzajemną bliskość nadawała trwającej chwili niesamowitą magię. Trzecia z wibrujących linii wychodziła z ich piersi. Pamiętali obydwaj  zabawę gdy on oddał jej swoje serce. Wyjął je z piersi i umieścił je u niej,  a ona przyrzekła mu dbać o nie jak o swoje własne. Żadne z nich wówczas nie przypuszczało że ta chwila będzie wspomnieniem które wyznaczy trasę ich związku. Spirala wibrowała pomiędzy ich sercami, zupełnie jakby chciała przebić je razem i spływając czerwienią połączyć je w jedną całość, połączyć ich krew i sprawić aby stali się jednością. Aby zsynchronizować serca do tego stopnia by biły jednym rytmem, w całkowitym zrozumieniu siebie. Pieścili się nawzajem, ich usta łączyły się,  ich języki obcowały ze sobą w erotycznym tańcu. Wtulona w jego silne męskie ramiona czuła się bezpieczna, podniecona i pożądana. Miała wszystko czego potrzebuje Kobieta. Spośród wielu facetów którzy próbowali się do niej przebić odrzucała wszystkich. Tylko ten jeden przedarł się do niej i zawładnął jej ciałem i umysłem, zrobił to i mógł dostać od niej wszystko. Odważny mężczyzna który, brał dla siebie wiele od niej ale zawsze traktował ją jak prawdziwą kobietę. Ich biodra połączyły się. Jego męskość pulsowała.  Pocierała się o jej brzuch gorąca i niemożliwa do opanowania. Ostatnia Spirala poleciała właśnie tam… do jej wnętrza. Krwistoczerwona ociekająca pożądaniem. Podsycała emocje w i tak już mocno nasyconych pożądaniem ciałach. Bardzo pragnęła poczuć go w sobie. Oddać się lubieżnym zabawom  które doprowadzą ze jej ciało będzie płonąć w spazmach mocnego orgazmu od namiętnych pieszczot. Chciała zadowolić swojego mężczyznę iść z nim na krańce wyobraźni oddając się mu i biorąc to samo od niego. Gdy stali się jednością i oddawali się sobie nawzajem ich wieź połączyła się i wielokrotnie podsycana wcześniej pieszczotami,  napisała dalszy scenariusz.  Ich seks był cudowny i porywisty.  Ich świadomość łapała tylko błyski i momenty. Jaj paznokcie orające jego plecy by zwiększyć jego agresje. Jego wężowy język  rozpalony i wijący się na jej szparce, dający jej doznania tak silne ze zupełnie traciła kontrolę.  Jego zęby zaciskające się na płatkach jej uszu, gdy nadziana na jego twardą gorącą męskość wtulona plecami w jego klatkę piersiową oddawała się z ochotą. Erotyczny taniec dwóch zespolonych ze sobą ciał. Jej nabrzmiałe sutki od pieszczot gdy unosiła się i opadała dosiadając go. Gorące pośladki na brzuchu gdy kochali mocno i brutalnie jak zwierzęta którym pierwotny instynkt i natura nakazała dzikie gody.  Hipnotyczny wzrok gdy przygniatał ją własnym ciałem podczas rytmicznych pchnięć, trzymając jej ręce złączone nad głową. Dłoń zaciśnięta na szyi podczas długiego ostrego pocałunku. Władcza postawa gdy klęczała przed nim a usta krążyły coraz niżej i niżej pokazując największe  stadium oddania kobiety mężczyźnie. Dwie postacie, dwie pary rak i nóg, dwa dzikie zwierzęta, dwaj kochankowie.  Włożyli w te noc wszystkie swoje wspólne emocje które ich łączyły. Długa rozłąkę, namiętność, tęsknotę, wszelkie niewypowiedziane złe słowa, agresję, gniew. Doprowadzili do kumulacji tych uczuć i przenosząc je na erotyczny grunt i dali sobie tak wiele w tych kilku chwilach.  
           To jednak był dopiero początek ich wielkiej przygody tej nocy. Po wszystkim leżeli wyczerpani  na łóżku, wtuleni w siebie nawzajem popijając wino, zaśmiewając się i rozmawiając całą noc która jak się wydawało ciągnęła się w nieskończoność. Rozmawiając o wszystkim i o niczym, ciesząc się swoją bliskością i owocami tego co razem tworzyli, zasypiając w końcu tylko po to by po przebudzeniu spędzić  jeszcze więcej cudownych chwil  ciesząc się sobą nawzajem.

sobota, 2 kwietnia 2011

EMOCJE

Siedziała w klubie. Atmosfera była gęsta…. Alkohol lał się strumieniami a w powietrzu unosił się dym papierosów. Jej uwagę przyciągał wir ciał zespolonych miedzy sobą na parkiecie oraz jej kolega z roku który siedział obok po jej prawej stronie. Podkochiwała się w nim. Jego szaleńczo niebieskie oczy powodowały ze czuła motyle w brzuszku. Słowa, gesty, uśmiech były tak czarujące ze odlatywała podczas nocnych fantazji gdy kładła się spać samotna, fantazji tak mocnych ze czuła w kroczu przyjemne mrowienie i ekscytujące dreszcze które powodowały ze zasypiała wyczerpana z swoimi podróżami po seksualnej części wyobraźni. Był przystojny, był szarmancki, pewny siebie i taki niedostępny. Podobał się sie kobietom i był tego świadom. Cos  niewytłumaczalnego w środku mówiło jej ze on wie  ze jak bardzo ona go pragnie. Jego przenikliwe spojrzenie zdawało się czytać ją jak otwartą książkę. Ale był też chłopakiem jej najlepszej koleżanki. Widziała ich związek. Był burzliwy. Czuła ukłucie zazdrości, gniewu i smutku gdy widziała ich częste kłótnie a później gwałtowne wybuchy namiętności gdy się godzili . Chciała go mieć dla siebie. Chciała patrzeć co rano w jego niebieskie oczy Tulic się w jego pokryte tatuażami ramiona, chciała spełnić z nim wszystkie fantazje i dać upust dławionym pragnieniom. A mimo to ,że tak bardzo pragnęła nigdy poza koleżeńskimi przysługami, tajemniczymi uśmiechami i długim kontaktem wzrokowym nie zrobiła żadnego innego kroku. Szkoda ze był z tych co decydują się pozostać wierni swojej partnerce. Pozostały jej tylko fantazje i dzikie żądze coraz trudniejsze do opanowania. Jej wielkie brązowe oczy zwęziły się i zaszkliły. Jasna cera w porównaniu z czernią która preferowała na co dzień dawała w niej kontrast tajemniczości i nieprzewidywalności. Lubiła czuć na sobie spojrzenia mężczyzn, uwielbiała to przyjemne ciepło w okolicach splotu słonecznego które rozchodziło się po jej całym ciele jak świeża farba wylana na podłogę, czuła się wtedy bardzo atrakcyjna… Patrzyła na parkiet, postacie wydawało jej się ruszały się jakby w zwolnionym tempie. Widziała posągową brunetkę ruszającą zachęcająco biodrami, jej mini wirowała… jej ciało wyginało się niesione magiczną wibracją. Widziała magiczną spirale w wielu kolorach która przechodziła przez nią… płonęła, była królową tego miejsca. Powoli bardzo powoli przeniosła swój wzrok na wysokiego chłopaka tańczącego obok niej. Miał zamknięte oczy. Jego masywna sylwetka i subtelne ruchy biodrami sprawiały wrażenie jakby pływał. Jego ręce błądziły  po swoim własnym ciele. Widziała ogień namiętności gdy kusząco dotykał sam siebie. Miała wrażenie ze z jego palców bije jakaś niesamowita siłą która napełnia jego ciało i zdawałoby się ze otacza go aura czystej magii i przyjemności. Czas zwolnił. Obserwowała go… robiło się jej gorąco czuła jak wypełnia ja żar jak rośnie granat w jej środku, w jej brzuchu. Wielokolorowy kulisty granat który szykuje się do eksplozji. Impulsy powodujące dreszcze jeździły jej po udach. W ustach zrobiło się sucho a każdy oddech zdawał się trwać wieczność. Patrzyła jak zahipnotyzowana. Czuła zapach człowieka który tańczył, widziała wyraźnie  i powoli każde mrugniecie, każdy ruch. Dostrzegła jak przygryza sobie wargi, jak wbija swoje dłonie w umięśnioną klatkę piersiową i nagle z jakich zupełnie niewytłumaczalnych powodów zapragnęła go. Popatrzyła po znajomych. Jej kolega opowiadał cos jakiemu facetowi z uśmiechem na ustach. Wstała weszła na parkiet.. poczuła wielką i niewypowiedzianą wibracje w sobie. Teraz chłopak i brunetka tańczyli razem. Wyglądali bardzo podniecająco. Jego noga miedzy jej udami… głęboki kontakt wzrokowy.. dominacja.. splecione ciała w rytm cudownego niesamowitego tańca seksualności… widziała ich usta. Jej nabrzmiała dolna warga była gotowa. Pragnęła przyjemności i gotowa była ją dać.  Jego dłoń na obejmująca ją za szyje mówiła ze i tak ona będzie dzisiaj jego i żadna siła jest w stanie pokrzyżować mu planów. Zaczęła sama tańczyć. W głowie jej wirowało a mocne basy głośnej muzyki przenikały przez nią i potęgowały uczucie fascynującego mrowienia w jej kobiecości. Dotykała się sama. Dłonie jej niewidzialnego kochanka krążyły po jej ciele powiększając i tak wielka już ekstazę. Dotykała ud. Czuła niemal namacalną przyjemność jakiejś niesamowitej i niewidzialnej siły która opanowuje jej ciało. Jej palce krążyły po własnych piersiach.. dotykały karku i szyi. Wyginała się jak w łóżku podczas uniesienia i niewyobrażalnej fali rozkoszy postępującej coraz bardziej aż do nieuchronnie zbliżającego się wielkiego orgazmu. Zamknęła oczy ………...

            Siedziała w pokoju. Panował półmrok. Jak ona się tam znalazła? Była naga… ciało miała gorące. Ciężkie powietrze przesiąknięte było afrodyzjakiem mocnego zapachu cynamonu i wanilii. Oddychała głęboko. Pożądanie wciąż w niej rosło.. traciła kontrole i teraz to emocja zaczynała nad nią panować… została zniewolona przez swoje pragnienie wielkiej przyjemności, namiętności i niewyobrażalnej rozkoszy. Pomimo gorąca w pomieszczeniu miała gęsią skórkę. Sutki na jej młodzieńczych piersiach były naprężone i miały kolor dojrzałej borówki a  gorąca wilgoć w jej łonie nakazywała jej czuć i podążać dalej za jakże niebezpiecznym uczuciem które zaczynało władać jej ciałem. Leżała na fotelu wyprężona, naga, zupełnie bezbronna i zdana na łaskę losu. Chciała iść w to dalej. Wiedziała ze nie powinna ale chciała, logika przestała się liczyć. Nie mogła się oprzeć. Chciała zostać zabrana przez fale rozkoszy na granice wyobraźni… gdzie za tymi granicami nie ma już nic realnego, jedynie emocje tak wielkie ze mogą porwać jej wszystkie opory na kawałki i sprawić ze w całkowitej zgodzie ze sobą zrealizuje swoje najbardziej szalone i wyuzadane fantazje…. Popatrzyła przed siebie… widziała dwa ciała splecione w miłosnym uścisku, zdawały się być jednością… to dwaj tancerze z klubu. On przyciągnął brunetkę plecami do siebie mocnym targnięciem za włosy i wpił się jej ustami w kark…. Jego dłonie zaczęły pieścić jej wydatne wielkie piersi… Wyciągnięta na fotelu obok młoda dziewczyna poczuła niezwykle delikatne przyjemne niewidzialne siły.. jakby ktoś rozpalonymi opuszkami palców pieścił jej piersi… czas zwolnił…… Każda sekunda napajała ją rozkoszą. Jak przez mgłę… do jej uszu dobiegł miękki jak aksamit władczy głos…… BĘDZIESZ MOJA… ZABIORE CIĘ DALEJ NIŻ KTOKOLWIEK INNY… rozchyliła nogi… wielki granat pulsował jej w brzuchu.. rósł i pęczniał coraz bardziej… zamknęła oczy… czuła niewypowiedzialne niesamowite uczucie przyjemności i rozkoszy…. Jej ciało drgało. Zupełnie jakby ona doświadczała przyjemności i pieszczot na które patrzyła… czuła ogień na szyi… i przeszywający impuls jak prąd który zabłądził na jej piersiach i powodował w nich tańce pożądania. Zamknęła oczy. Jej oczom ukazał się kolor mocnej czerwieni. Czerwień zawsze kojarzyła jej się z pożądaniem i namiętnością. A na dole horyzontu ogień który palił i pożerał nieuchronnie tą czerwień. Czuła ze to jest coraz silniejsze. Ze będzie coraz bardziej dominujące. Czuła jak gorące soki zaczęły z niej wypływać. Pieściła sobie brzuch. Uczucie wibracji i mrowienia w nim było tak mocne ze aż namacalne…  i znowu przyszedł głos. Otworzyła z ogromnym wysiłkiem oczy. Dalej była w pokoju, tym samym pokoju. Dygotała jak w wielkiej gorączce. Czy uczucie podniecenia może być tak wielkie i tak silne ze staje się chorobą?? Zobaczyła wzrok bruneta kopulującego ze swoją niewolnicą. Parzył na NIĄ… wiec widział ją… poczuła przerażenie i strach które zmieszało sie jej żądzami, spotęgowały je tylko w tej mieszance. Jej uszom jakby z oddali, jakby był echem znowu dał się słyszeć głos… TY DZIWKO.. był silny i dominujący….. Patrzyła na niego. Czuła się bezbronna, czuła się taka słaba, taka zdominowana i to poczucie napełniło ją oddaniem, zupełnie nieoczekiwanie zapragnęła tego jeszcze mocniej. I nagle jakaś tajemnicza siła rozdarła jej łono i zalała je falą niewyobrażalnie przyjemnego gorąca. Poddała się już nie mogła się opierać, nie chciała. Rozkosz wpompowana w nią rozbiła wirującą kule w jej brzuchu na tysiące małych strzałek a one rozbłysnęły się w oka mgnieniu po całym ciele i skumulowane w kuli żądze zawładnęły nią w całości. Jej ciało wiło się na fotelu. Czuła żarzące ciepło  i lodowate zimno jednoczenie… Z ust wydarł sie jej krzyk rozkoszy. Powieki opadły a w głowie ukazał się obraz ognia trawiący czerwień. Działo się i postępowało, coraz silniej. Uczucie rozkoszy zawładnęło nią całkowicie. Została jego niewolnicą a teraz zaczynało się potęgować.. czuła fale gorąca wlewające się w nią poprzez jej rozpaloną kobiecość. Jej język tańczył w ustach jak szalony zęby przygryzały twarde i nabrzmiałe wargi… wyła i wiła się na fotelu. Ogień wypełniał całe jej ciało. Dłonie mocno pieściły każdy centymetr napełnionej niesamowicie silną rozkoszą skóry. Ciało niewolnicy pożądania i niewypowiedzianej niesamowitej ekstazy. Czuła sie spełnieni ona, oddana w grzesznej przyjemności. Miała wrażenie ze unosi się w powietrzu a jej ciało pieszczą miliony dłoni a każda dłoń dawała inne uczucie. Przyjemność, namiętność, pożądanie, rozkosz, poniżenie, dominacje, oddanie, bycie spełnioną. Wielki żar wpływał przez jej kobiecość do jej łona i i coraz mocniej podsycał jej stan. Twarde i czarne z przyjemności sutki chciały eksplodować bo właśnie przez nie rozkosz chciała opuścić jej ciało. Szczytowała. W spazmach, w jękach, nie panowała nad sobą, to rozkosz nad nią panowała, Ona oddała się jej i zastała zabrana bardzo daleko. W jej głowie buzował ogień który spajał to wszystko i niewidzialnymi nitkami wysyłał jej pragnienia w każde miejsce na jej ciele. Wiła się i krzyczała z ekstazy zalewana coraz to silniejszymi doznaniami. W końcu z wielkim trudem i olbrzymim wysiłkiem otworzyła oczy…

            Znowu siedziała w klubie przy stoliku. Było jej gorąco. Była czerwona na twarzy, miała nabrzmiałe sutki i ciężkie oczy. Nerwowo popatrzyła na zegarek. Minęły 53 sekundy. Nie mogła w to uwierzyć. A więc tyle to trwało. Tylko tyle?? Poczuła dotyk na ramieniu. Delikatny ale silny i spokojny jednocześnie. Popatrzyła w gorę. 

- Witaj, bardzo chciałbym z Tobą zatańczyć.

To był chłopak z jej fantazji. Patrzył jej przenikliwie w oczy i uśmiechał się. Poczuła ze fala z której dopiero się otrząsnęła wraca. Wstała na drżących nogach i ruszyła z nim w stronę parkietu. Poczuła inny uścisk na ramieniu. To jej ulubiony Kolega uśmiechał się szczerze i patrzył na nią swoimi przebiegłymi oczami. W końcu przysunął się i szepnął jej do ucha
- Niech emocje prowadzą Twoje ciało, wtedy zajdziesz dalej niż możesz sobie wyobrazić.