wtorek, 19 kwietnia 2011

NATALIA

       Natalia byłą pospolitą, miastową dziewczyną. Statystyczna normalna stereotypowa 23 latka. Jak większość młodych osób lubiła spędzać czas ze swoimi znajomymi na zabawie, lubiła tańczyć i szaleć , pracowała, bawiła się, korzystała w pełni z każdego dnia życia. Ale nade wszystko lubiła babskie spotkania ze swoją biseksualna koleżanką Martą. Z nią i tylko z nią mogła być totalnie szczera, opowiadać jej o wszystkich nawet najbardziej skrytych fantazjach. Brały na tapetę każdy temat. Od spraw codziennych, poprzez sprawy sercowe aż do intymnych szczegółów  własnych przeżyć. Dużo rozmawiały o swoim własnym ciele, ciało właśnie stanowiło coś co młoda Natalia uznawała za swą dumę. Kobiece biodra, wielkie piersi, wielkie wesołe i roześmiane usta, duże brązowe oczy i figlarne zachowanie dawały jej wysoki status podczas zabaw w klubie. Była obiektem pożądania wielu facetów, widziała utkwione w niej oczy, dostawała wiele propozycji związków i sponsoringu, czuła się pożądana i piękna. Zupełnie ignorowała status dziwki wśród zazdrosnych dziewczyn w jej bliskim otoczeniu. Tylko ona i nieliczne osoby wiedziały, że właściwą ścieżkę do jej łóżka odnalazło do tej pory jedynie trzech facetów.  Tego wieczoru właśnie wspominała jednego ze swoich kochanków u Marty. Miała wyjątkową słabość do tego faceta, wszak był on jedyną osobą dla której zgodziła się na sex bez zobowiązań. Nawet nie wiedziała dlaczego to zrobiła, jej logiczna cześć mózgu zawsze włączała funkcje obrzydzenia na samą myśl o tym, że może z kimś iść do lóżka. Kimś kto tak naprawdę nigdy nic poza sexem jej nie dał, pomimo tego wszystkiego wciągała się w to coraz bardziej. Był jak narkotyk. Prowokowała go, odwiedzała w każdej wolnej chwili, ubierała się wyzywająco, łapała każdą chwile żeby znaleźć się w jego ramionach. Wracając do swojego mieszkania przez miasto późnym wieczorem była w dalszym ciągu zatopiona w myślach i planach odnośnie kolejnych miłych i namiętnych chwil spędzonych w ramionach swojego Don Juana. Rozkoszowała się ciepłym wiatrem i szelestem wczesnojesiennych liści,  idąc spokojnie przez park obok rynku w jej mieście. Cisze zakłócał jedynie stuk jej szpilek na asfaltowej ścieżce i szum samochodów przejeżdżających od czasu do czasu pobliską ulicą. Miasto pustoszało tak późną porą. Natalia jednak skupiona i zatopiona w myślach nie dostrzegała tego. Szła równym tempem miarowo oddychając, pokonując park i ciemne puste uliczki. Wyobraźnią błądziła co włoży na siebie, jak jutro pójdzie do faceta który na poziomie erotycznym zawładnął jej wyobraźnią. Co zrobi żeby nie chciał się z nią rozstać. Z zamyślenia wyrwał ją ścisk na lewym ramieniu. Ciężar, gorący pulsujący ciężar. Zatrzymała się odruchowo i odwróciła głowę. Zobaczyła mężczyznę. Wysoki ciemnowłosy mężczyzna, wpatrywał się w nią przenikliwym wzrokiem. Pomimo półmroku dostrzegła jego dostojne rysy, nieruchoma niemal kamienna twarz . I oczy, przenikliwe, silne, świdrujące. Nie wiedziała ile czasu spędzili nieruchomo patrząc na siebie. Nie dostrzegła żadnych zmian, czuła się jak zahipnotyzowana. On po prostu  patrzył na nią i tylko delikatne się uśmiechał. W końcu z jego ust popłynął miękki niski aksamitny głos
- Pójdziesz ze mną – spokojnie, powoli, ze spokojem wypowiedział te słowa jakby było to oczywistością
-…… - myśli młodej dziewczyny przyspieszyły, chciała go odtrącić, chciała się wyrwać i uciekać, chciała krzyczeć ale ani jej ciało nie drgneło, ani jej usta nie wydały żadnego dźwięku.
       Poczuła w ciele uczucie wielkiego gorąca które niemal natychmiast zamieniło się w lodowate zimno. Zdała sobie sprawę że w okolicy nie ma nikogo. Oderwała się od jego spojrzenia, rozglądnęła po okolicy. Było pusto. Szum samochodów był ledwo słyszalny, znajdowała się w osiedlowej uliczce miedzy dwoma budynkami spośród, których ze wszystkich okien zionął mrok. Gdzie byli wszyscy?? Czemu poszła tędy?? Pieszo?? Mogła wrócić autobusem. Karciła się w duchu ale teraz to już nie miało znaczenia. Umysł podpowiadał jej wiele rozwiązań. Atak na przeciwnika, ucieczkę, alarm swoim krzykiem, jednak emocje strachu i przeświadczenia tego co może się stać jeśli jej się nie uda paraliżowały jej ciało. Odwróciła głowę i spojrzała na obcego mężczyznę. On jednak nic nie powiedział tylko spokojnie i stanowczo patrzył się jej w oczy. Delikatny uśmiech dodawał mu wiele uroku i złowieszczości zarazem. Podniósł tylko brew jakby chciał jej zapytać czy ma jeszcze jakieś pytania. Wzięła kilka głębokim wdechów w duchu powiedziała sobie żeby zachować spokój. W ułamku sekundy zdecydowała się odwrócić, wyrwać i uciekać. Ledwo się wyszarpnęła i niemal od razu silna ręka mocno przyciągnęła ją do siebie i zatkała jej usta. Zaczęła się wyrywać i szamotać, trzymana przez napastnika w stalowych objęciach. Szamotała się i walczyła, jednak miała wrażenie że uderza w sciane, bo napastnik stał niewzruszony. Uwięziona była w tytanowym  uścisku i szybko traciła energię. W końcu logika jej podpowiedziała, że nie ma szans. Zrezygnowana znieruchomiała w stalowych ramionach nieznanego faceta. Napastnik stał jak skamieniały, jakby w ogóle nie odczuł jej ciosów, wciąż się wpatrywał w nią i delikatnie uśmiechał
- Pójdziesz ze mną – powtórzył swoim aksamitnym delikatnym głosem – Jedno kiwnięcie głową na tak, żadnych krzyków, nic złego Ci się nie stanie
Kiwnęła głową zrezygnowana, bała się niesamowicie ale postanowiła iść  z nim. Zwłaszcza gdy poczuła zimny twardy przedmiot pod jego marynarką. Puścił jej usta, zmęczona, niezdolna zbiegnąć, ciężko oddychając, stanęła na nogach. 
- Weź mnie pod rękę i idziemy  - posłusznie spełniła jego żądanie. Postanowiła poszukać innej szansy na ucieczkę,  udając obojętną i godząc się póki nie natrafi na lepszą okazję. Wypatrywała ludzi, patrolu policji, kogoś komu mogła dać jakikolwiek znak ale jakby w jakiś tajemniczy sposób cała ludzkość zapadła się pod ziemie. Szli szybko, ona trzymając go pod rękę starała się uspokoić oddech i opanować drżenie ciała. Prowadził ją ciemnymi uliczkami nie zwracając na nią zbytniej uwagi. Zupełnie jakby patrzył daleko przed siebie, szedł mając wyznaczony cel i zmierzał do niego z wielką siła taranując po drodze wszystkie przeszkody. Przez myśl jej przeszło ze mógłby nawet nie zauważyć jej delikatnego odsunięcia się i ucieczki jednak myśl o tym co mógłby jej zrobić gdyby ją złapał skutecznie paraliżowała jej plany. Była nowa w mieście, nie wiedziała gdzie się znajduje, prowadzona przez puste ulice i obcego mężczyznę, który miał nad nią całkowitą władze, szła posłusznie, zagubiona i wystraszona. Doprowadził ja do samochodu. Wielka luksusowa terenówka. Czarny kolor, ciemne boczne szybay. Czyżby był kimś ważnym, kimś bogatym? 
- Wsiądź – usłyszała, zdziwiona lekko uprzejmym tonem, popatrzyła na otwarte drzwi przed sobą od strony pasażera. Stała nieruchomo. Powoli bardzo powoli przeniosła wzrok na swojego oprawce. Wciąż uśmiechał się do niej, dostrzegała w tym uśmiechu jakąś przyciągającą siłę. Dziwnie się poczuła. Powoli, ostrożnie wsiadła do samochodu. Zamknął za nią drzwi i spokojnie zajął swoje miejsce za kierownicą. Trząsnął drzwiami. Sięgnął do marynarki. Zamarła na chwilkę w oczekiwaniu co się stanie. Drżąc patrzyła na jego rękę która powoli  wyłaniała się spod marynarki. Czekała na moment kiedy dowie się prawdy. Bała się, o boże jak się bała… jeszcze raz powróciły do niej myśli. Czemu tamtędy poszła, co z nią teraz będzie, kim jest ten człowiek i co on jej zrobi. Serce jej opadło i jakby zatrzymało się na chwilkę w oczekiwaniu i niemal natychmiast poczuła wielką ulgę, gdy nieznajomy wyjął paczkę papierosów. Spokojnie, powoli, jakby w zwolnionym tempie wyciągnął jednego papierosa i odpalił sobie. Cały czas patrzył przed siebie. Zupełnie jakby zapomniał o jej istnieniu, jakby była powietrzem.  Odpalił samochód. Ruszyli powoli. Z jego radia dobiegał cichy dźwięk słynnych ballad rockowych. Natalia siedziała sparaliżowana. Chciała uciec. Chciała prosić go o wypuszczenie, chciała wyjaśnień, pragnęła końca tego koszmaru. Jechali jednak w milczeniu, mijali ulice i przemierzali miasto a ona o nic nie pytała. W zupełnej ciszy, tylko słodki smak November Rain ledwo słyszalny sączył się z głośników. Po kilku minutach już oddychająca swobodnie i panująca nad swoim ciałem, dziewczyna zdołała wykrztusić z siebie parę słów.
- Dokąd mnie zabierasz?? Co ze mną zrobisz??  - bardzo chciała wyjść groźnie i ukryć uczucie panicznego strachu, ukryć ten lodowy sopel obawy który drążył w jej ciele i głowie te niebezpieczne myśli, te najgorsze przeczucia.
Cisza. Popatrzył na nią tylko z góry, nic nie powiedział. Popatrzył na nią zupełnie bez szacunku, z drwiną i obojętnością. Poczuła się jak kawałek mięsa który można zjeść lub wyrzucić. Samochód przyspieszał.  Nieznajomy sięgnął po papierosy. Wyciągnął jednego do połowy ustami i wystawił paczkę w jej stronę.
- Zapal sobie – powiedział spokojnie – Niedługo będziemy na miejscu – Popatrzyła na niego. Jechał patrząc  cały czas w siną dal. Wyciągnęła papierosa. Nacisnęła samochodową zapalniczkę. Czekała w skupieniu, spoglądając na mężczyznę. Był przystojny. Dłuższe zaczesane do tyłu włosy,  trzydniowy zarost, ciemne oczy, ciemna karnacja, dobrze ubrany. Musiał być kimś ważnym. Drogie markowe ciuchy, luksusowy zadbany samochód, na pewno był kimś z wyższej półki społecznej. I w tym momencie zmroził ją strach. Jeśli stać go na to wszystko to na pewno nic nie jest mu w stanie zrobić. Znajdzie ją, odszuka i kto wie do czego jest zdolny. Zimno w jej ciele powracało, nawet jeśli mnie zgwałci, to jak go odnajdę i dowiodę sprawiedliwości. Przez głowę leciały jej straszne myśli, widziała siebie uwiezioną w piwnicy, widziała jak zmuszają ją do prostytucji i uzależniają na siłę od narkotyków. Poczuła chłód i paraliżujący strach. Z odrętwienia i mrocznej wizji wyrwał ją suchy dźwięk. Zapalniczka wyskoczyła. Powoli, bardzo powoli odpaliła papierosa. Włożyła zapalniczkę spowrotem. Popatrzyła przez okno i ze strachem stwierdziła że nie widzi już świateł latarni. Wyjechali z miasta i ciemny mrok spowił świat poza samochodem aż po horyzont.
- Gdzie mnie wieziesz?? Jutro już będą mnie szukać – panikowała, głos się jej łamał, oczy robiły się wilgotne.  Bała się. Cos w czeluściach jej umysłu mówiło jej ze nic dobrego ją nie spotka.
Samochód skręcił gwałtownie. Nie zapięła pasów co spowodowało uderzenie o  szybę samochodu, Jechali szybko jakąś wyboistą drogą. Przez przednią szybę widziała tylko złowrogie kształty wyrysowane na rozświetlonym jedynie nikłym blaskiem księżyca niebie. Byli w lesie. Rzuciła się na swojego oprawce, jednak jej ciosy nie robiły na nim żadnego wrażenia. Popatrzył na nią, popatrzył takim wzrokiem ze natychmiast spokorniała. Pociągnęła za klamkę w drzwiach auta. Była zamknięta. Poddając się usiadła zrezygnowana. Jechali dość długi czas. Nieznajomy zatrzymał samochód, w blasku świateł dostrzegła śródleśną polankę.
- Wysiadaj i idź na polanę – zrezygnowana, rozdygotana, wystraszona wysiadła. Poszła na polankę – Stój –usłyszała ten aksamitny głos, był inny niż kilka sekund wcześniej, płynęła z niego teraz władza i dominacja. Popatrzyła na samochód. Światła oślepiały ją ale mimo to miedzy nimi zauważyła nikłe rysy postaci. Suchy ledwo słyszalny trzask dobiegł jej uszu i twarz porywacza rozświetliła się w blasku słabego płomienia ognia. Stała nieruchomo, nie wiedziała gdzie ją wywiózł i co ma zamiar z nią zrobić. Ledwo widoczny pomiędzy reflektorami siedział na masce swojego Jeepa i palił papierosa, mając w rękach jej los
- Boisz się?? – znowu ten głos
- Tak – wykrztusiła próbując opanować po raz kolejny drżenie 
- Więc dam Ci wybór – pokazał jej torebkę, jej własną torebkę. Zupełnie zapomniała o niej. Kiedy  ją zabrał?? Patrzyła jak wyjmuje jej telefon z niej i niszczy go, deptując na ziemi. – Dam Ci wybór, możesz wsiąść ze mną do samochodu i jechać dalej, nie wiedząc co Cie czeka, albo zostać tutaj nie wiedząc gdzie jesteś, sama w nocy w lesie, na pastwę wszystkiego co tutaj żyje. Jesteśmy 30 km od najbliższych ludzi, możesz jechać ze mną lub szukać wyjścia na własną rękę. Wybieraj!! Masz czas do końca papierosa!! – Nie mogła uwierzyć w to co jej powiedział, ledwo utrzymywała równowagę, zostać tutaj sama. Nagle zimny wiatr wydał się jej bardzo złowieszczy i do tego odniosła wrażenie, że krzaki trzeszczą pod ciężkimi stopami drapieżnika na polowaniu, który skradał się w jej stronę
- Zaczekaj, pojadę z Tobą – sama do końca nie wiedziała dlaczego podjęła taką decyzję ale intuicja jej mówiła że to dobry wybór. Może dlatego, że ton głosu nieznajomego mężczyzny, kimkolwiek on był, zmienił się na miękki i łagodny. Zupełnie jakby chciał jej przemówić do rozsądku , że pójście z nim jest rozsądniejsze niż zostanie samej w nocy w lesie którego nie znała i w spowijającym go mroku – Pojadę z Tobą – powtórzyła.  
- Zostaw buty tutaj – powiedział spokojnie. Gęsty  las po zmroku wydał się jej straszny. Przerażona zupełnie nie wiedziała o co mu chodzi. Zdjęła jednak posłusznie czerwone szpilki i zostawiła je na polanie. Szła do samochodu raniąc sobie, ukryte jedynie w rajstopach stopy.  Wsiadła do samochodu.
Nie mówiąc nic, ze spuszczoną głową wyjęła z jego paczki kolejnego papierosa. Nie zareagował na to, jakby zupełnie tego nie zauważył. Jechali w milczeniu, ona ze spuszczoną głową, załamana, dopiero teraz do niej dotarł jego zapach. Zapach który lubiła, zapach który ją zniewalał. Przecież takich samych perfum używał jej kochanek. Resztę drogi przejechali w milczeniu. Nie odezwali się słowem.  
Gdy samochód w końcu się zatrzymał wyrwana z transu odrętwienia Natalia rozglądnęła się odruchowo. Jej oczom ukazał się dom, a w zasadzie rezydencja. Na podwórku paliły się lampy, rzucały one płomień jasności na duży ogród, którego koniec tonął w mroku i nie sposób było go dostrzec. Wejściem do domu były wielkie  drewniane wrota. Nie wiedziała gdzie się znalazła, ale przypominało jej to budowlę małego pałacu z filmu o starożytnych dziejach. Poczuła uścisk na ramieniu, gorąca silna dłoń, sprawiła  że w jej ciele znowu zapanowało dziwne uczucie. Pomimo ze osobnik, który ją trzymał porwał ją i uprowadził, jego dotyk dawał niezrozumiałe ciepło i napawał ją spokojem. Może on miał się okazać jej obrońcą przed tym co znajdzie w tym domu. Zupełnie jakby jakaś niewidzialna siła witalna sączyła się z jego dłoni i wlewała w jej ciało, przesycała je i zniewalała każąc mu poddać się tej emocji.
- Wejdziesz do tego domu ze mną, po wejściu od razu skieruj w prawo tam zobaczysz drzwi, wejdź do pokoju za nimi. Ignoruj zaczepki i unikaj kontaktu wzrokowego. Rozumiesz?? – Ten wzrok, ten cholerny wzrok, moc bijąca z jego oczu była prawie namacalna. Tylko kiwnęła głową. W gardle jej zaschło a poranione stopy piekły niemiłosiernie.
       Otworzył drzwi. Weszła do środka. Znajdowała się w dużym słabo oświetlonym pomieszczeniu , w wielkim salonie oprócz niej było jeszcze kilkanaście osób. Starsi goście w drogich garniturach pogrążeni w rozmowie, były tam dwie kobiety, zapewne prostytutki sądząc po ich wyzywającym ubiorze, zauważyła kilku młodszych gości, przypominających rozmiarem szafy trzydrzwiowe wpatrujących się tępo w nią, gdy ją zobaczyli.  Na podłodze spały dwa wielkie rottweilery. Poczuła się jakby znajdowała się w domu rodziny mafijnej Corleone z Ojca chrzestnego. Znowu poczuła uścisk na ramieniu. Zatrzymała się. Mężczyzną który ją tutaj przywiózł wyminął ją i podszedł do stolika  przy, którym ściszonymi głosami rozmawiali starsi mężczyźni. Patrzyła jak rozmawiają widziała jak stary facet z brzuchem gapi się na nią i mierzy ją bezczelnie wzrokiem. Patrzyła na niego,  brało ja obrzydzenie, gruby z zarostem, twarz miał pokrytą dziurami po pryszczach a głos zachrypnięty od setek tysięcy paczek papierosów. Stała tak i patrzyła i nagle do głowy uderzyła jej myśl która sparaliżowała jej ciało i odebrała oddech. Patrzyła po kolei na wszystkich facetów. A co jeśli  on przywiózł mnie tutaj jako prezent dla tych wszystkich świrów?? Co jeśli po kolei oni wszyscy zrobią sobie ze mnie zabawkę seksualną?? Nogi zaczęły jej drżeć. Wizja bycia wykorzystywaną po kolei przez wielu facetów ,starych i obrzydłych tłustych wieprzów stała się bardzo żywa. Oczy zaczęły robić się wilgotnie. Nieraz w samotne noce fantazjowała o tym jak jest brana grupowo, przez wielu kolesi ale teraz gdy jej wizja przybliżyła się do rzeczywistości  poczuła przerażenie. Odwróciła głowę w stronę drzwi wejściowych. Panikowała, chciała stad uciec, musiała. Popatrzyła powrotem i zobaczyła oczy swojego oprawcy, szedł spokojnie w jej stronę, delikatnym, subtelnym ruchem pokazał jej palcem w prawą stronę. Patrzyła na niego.. uśmiechał się, jakiś dziwnym zrządzeniem losu odniosła wrażenie ze to uśmiech życzliwości. Przypomniała sobie jego aksamitny głos, jego władczość, zapach tak lubianych przez nią perfum. Teraz szedł w jej stronę z uśmiechem na ustach i biła od niego pewność siebie, chłonął tajemniczym magnetyzmem wszystko dookoła, zupełnie jakby był najjaśniejszym punktem w tej ciemnej, zadymionej dymem papierosowym sali.  Poszła przed nim. Gdy przeszła przez drzwi znalazła się w mniejszym pokoju. Pośrodku stało duże łóżko, w szafach spoczywało wiele książek a okna przesłonięte były czerwonymi zasłonami. Z niewidocznych głośników pociekła muzyka. Stała jak otępiała. Powietrze w pokoju było przesiąknięte afrodyzjakiem goździka i jaśminu, nie zwróciła zupełnie uwagi na dziwny, stłumiony szelest dobiegający gdzieś z boku.
- Witaj w moim domu – z otępienia wyrwał ja dobrze znany głos. Popatrzyła na niego, leżał na łóżku. Bawełniana, czarna koszula była rozpięta i rzucona na boki. Klamra paska kołysała się leniwie a rozpięty guzik od spodni lśnił jak złoto. Popatrzyła na jego wytatuowane piersi i brzuch w końcu spojrzała w oczy. Przyglądał się jej z delikatnym uśmiechem, spokojny i zrelaksowany. Był przystojny i męski, bystre oczy, delikatne wręcz chłopięce rysy twarzy, kruczoczarne włosy, umięśnione barki, mógłby być modelem teraz dostrzegła to wyraźnie, był piękny. Przeszło jej przez myśl. Wygodnie ułożony teraz na łóżku z papierosem jednej ręce i drinkiem drugiej sprawiał wrażenie kuszącego kochanka czekającego na kobietę która zasłuży sobie na doznanie rozkoszy w jego ramionach.
- Przyjechałaś tutaj ze mną dzisiaj, po to aby stać się moją własnością i tylko od ciebie zależy jakie będzie to doświadczenie. Czy poczujesz rozkosz i namiętność w moich ramionach, czy będzie to ból i poniżenie. – mówił spokojnie jakby rozmawiał o pogodzie – Zapewne myślisz o ucieczce. Proszę bardzo, możesz spróbować, wystarczy chwycić za klamkę i wyjść z tego pokoju. Nie przeszło Ci jednak przez myśl, jak miniesz ludzi w tamtej sali?? Jeśli uciekniesz z tego pokoju ,oni zatrzyma Cie tam a wtedy sam osobiście polecę aby zrobili sobie z Ciebie zabawkę i szmatę do podłogi – czuła że język podchodzi jej do gardła. Z jej oczu znowu pociekły łzy. Załamała się całkowicie. Teraz zrozumiała, że mogła uciekać wcześniej. Teraz było już za późno. Popatrzyła na okna, były zakratowane, opuściła ja nadzieja. Nawet jeśli w jej sercu tliła się wcześniej jakakolwiek jej szczątka, że płaczem wzbudzi jego współczucie to zniknęła ona teraz. 
- Podejdź do drzwi i przekręć klucz – na chwiejnych nogach podeszła do drzwi i zrobiła to co kazał – wyjmij go i wrzuć do akwarium po lewej – ruszyła w stronę akwarium, wyciągnęła nad nim dłoń w której jak skarb, kurczowo trzymała klucz od drzwi. Powoli zaczęła otwierać dłoń chcąc wypuścić klucz w dziwną stertę czarnych patyków w nim, gdy nagle coś się w nich poruszyło i ciemny kształt ruszył gwałtownie w stronę jej dłoni. Odskoczyła jak rażona prądem, wypuszczając klucz i cofając dłoń w okamgnieniu – Przywitaj się z moją opiekunką, ma na imię Kleopatra – Popatrzyła w stronę łóżka. Chłopak dopijający drinka uśmiechał się do niej. Odwracając się spostrzegła w akwarium czarny wielki kołnierz kobry afrykańskiej.
- Mów mi Artur – wstał i podszedł do niej podając jej szklaneczkę z drinkiem. Wypiła niemal całego duszkiem i już po chwili przyjemne ciepło rozlewało się po jej organizmie – Jesteś przestraszona i cała się trzęsiesz. Tam po lewej stronie jest łazienka, woda już się leje, idź rozbierz się i załóż czysty szlafrok. Ja zaraz przyjdę do Ciebie.  – powłócząc nogami poszła. W łazience zachwyciło ją niemal wszystko. Wielkie lustro zajmujące prawie całą wysokość ściany, ogromna trójkątna wanna z zaokrąglonymi krawężnikami, czy wymyślny prysznic wmontowany w sufit z, którego woda lała się prosto na środek tejże wanny. W powietrzu napełnionym wilgotna parą wodną unosił sie intensywny zapach goździków i jaśminu. Drażnił jej nozdrza. Działanie alkoholu i bliskość łazienki kojarzącej jej się zawsze z czystością, zdrowiem i intymnością, sprawił, że zaczynała czuć się lepiej. Wilgotne, gorące powietrze łaskotało czule jej zziębnięte ciało. Rozpięła sukienkę i pozbyła się jej szybko.  Ostrożnie zdjęła pończochy, zwracając szczególną uwagę na obolałe stopy. Rozpięła czarny bawełniany stanik i ściągnęła majteczki. Przez chwilę popatrzyła na siebie w lustrze.  Zawsze była dumna ze swojego ciała. Płaski brzuch, zgrabne, długie, proste nogi, szerokie biodra, duży biust i delikatna opalenizna działały facetom na wyobraźnie. Nierzadko podkreślała swoje walory w klubach i wyginała kusząco ciało w tańcu. Skąd jednak mogła wiedzieć ze doprowadzi ją to do tego momentu, zamknięta w obcym domu, niewiadomo gdzie, niewiadomo z kim miała zostać  własnością swojego oprawcy. Miała zostać zbezczeszczoną, jak dziwka bezcześci swoje ciało oddając się każdemu kto za nią zapłaci. Zbezczeszczoną przez człowieka, który chociaż wygląda cudownie i swoja męskością budził w niej uczucie podniecenia, był też z pewnością porywaczem a może nawet i mordercą. Założyła na nagie ciało szlafrok. Przeglądała perfumy, balsamy do ciała i inne kosmetyki. Bogactwo rzeczy do higieny i dbania o własne ciało zaskoczyło ją.  
- Zdejmij szlafrok – wszedł tak cicho, że nawet go nie usłyszała. Odwróciła się powoli. Drżenie które opuściło jej ciało chwile wcześniej, wróciło ze zdwojoną siła. Miała się obnażyć. Przed obcym gościem, miała stać się jego prywatna prostytutką. Nie docierało to do niej. Nie było okien, krzyk też na nic się nie zda. Z pewnością jest ode mnie wiele silniejszy i bóg wie do czego zdolny jeśli tylko spróbuje mu się przeciwstawić. Jej myśli płynęły szybko, jak na delikatny, emocjonalny umysł kobiety przerabiała teraz analitycznie, wiele sekwencji i kombinacji możliwości przyszłych zdarzeń.
- Nie, proszę wypuść mnie a nikomu nie pisnę ani słówka, moje dziecko czeka w domu na mamę. Naprawdę wypuść mnie nie rób mi krzywdy – głos wyrwał się instynktownie z jej gardła. Stała w kącie i przerażona szukała ostatniej deski ratunku.
- Chyba musze zawołać kolegów z Sali obok –  jego twarz spłynęła złowieszczo miłym uśmiechem
- NIE  - Natalia krzyknęła i w jednej sekundzie zrzuciła z siebie szlafrok – Zrobię co każesz ale proszę załatwmy to miedzy sobą.  Stanęła przed nim całkiem naga. Piękna i pociągająca, dziwnym trafem jej atrakcyjność stałą się przekleństwem. Gdyby była brzydka, gruba i ubrana jak szara myszka zapewne nie byłoby jej tutaj. Ale jednak była, wciąż miała nadzieję ze to tylko sen, ale ból poharatanych stóp i uczucie paniki przed tym co ją spotka przypominało jej skutecznie o realności całego zdarzenia.
Podszedł do niej. Przez moment zdawało jej się ze jego spokojne ruchy, dostojność z jaką się poruszał, równy miarowy głęboki oddech są inne. Zupełnie jakby jej nagie ciało zachwiało jego pewnością i z kamiennego serca zrobiło bijące i czujące ludzkie serce. Złapał ją za rękę, przyciągnął na środek łazienki. Miał nagi tors, został samych tylko spodniach. Idealna  rzeźba opalonego muskularnego ciała imponowała. Chodził spokojnie wokół niej oglądając ją sobie dokładnie, niczym towar w sklepie. Zamknęła oczy i kilka sekund później poczuła ze jest odrywana od ziemi. Łatwość z jaką została z niej podniesiona przeraziła ją. Stalowe ramiona które zacisnęły się na niej w tamtej uliczce i które teraz uniosły jej ciało z dziecinną łatwością wydawały się mieć nadludzką wręcz siłę. Niemal w okamgnieniu poczuła przyjemne ciepło które zabijało jej drżenie i gęsią skórkę. Kojące uczucie napełniające nadzieją i wbrew jej woli przyjemnością. Otworzyła powoli oczy. Siedziała w wannie. Ze zdziwieniem stwierdziła że woda jest w sam raz, idealnie ciepła. Podkuliła nogi, przysunęła kolana pod brodę i popatrzyła przed siebie. Jej porywacz patrzył jej w oczy, niemal natychmiast wzrokiem uciekła na jego nagi tors. Zdejmował spodnie. Jej oczom ukazało się okazałe przyrodzenie. Było na wpół żywe. Wiec jednak  widok jej nagiego  sprawił mu przyjemność. Wszedł bez słowa do wanny, usiadł obok niej. Uprowadzona kobieta postanowiła za wszelką cenę grać obojętną. Okazało się to jednak o wiele trudniejsze niż przypuszczała. Chwilę później oparta plecami o jego nagi tors musiała walczyć sama ze sobą. Jej oprawca kusił ja bowiem subtelnym masażem ramion. Jego tak silne dłonie, mogące w jednej chwili zmiażdżyć jej kark operowały po jej ramionach z wielka delikatnością i co najdziwniejsze przenosiły na jej ciało bijące z nich ciepło i przyjemność. Natalia wbrew swoim postanowieniom zaczęła się relaksować, zupełnie jakby w jakiś nieopisany sposób, dłonie tego człowieka rozprowadzały po jej ciele niewidoczny balsam przyjemnego ciepła, gorąca woda spowijająca jej brzuch i nogi, przesiąknięte afrodyzjakiem wilgotne powietrze zawracało jej w głowie. Ręce jej kochanka zataczały na jej ciele coraz to większe kręgi, napawając ją delikatnym uczuciem, w gardle znowu miała sucho ale tym razem z innego powodu, niemal odruchowo, podświadomie jej ręce powędrowały na uda mężczyzny, myśl ze jest porywaczem, kimś złym i niebezpiecznym oddalała się w jej umyśle ustępując pierwszego planu rodzącej się przyjemności.  Szarpnięta za włosy siedziała teraz wyprężona kurczowo ściskając uda, nawet woda wpływająca do jej wnętrza i pieszcząca ją w środku elektryzowała jej ciało. Naga w gorącym powietrzu, ciepłej wodzie z ustami kochanka wpitymi w jej szyje i jego dłońmi masującymi jej piersi prawie zapomniała gdzie się znajduje.  Zapominała ze on ją uprowadził, zapominała o zimnym przedmiocie pod jego marynarką. Na pierwszy plan wdarła się przyjemność, zalążek rozkoszy, gdy spoczywała w jego męskich ramionach a na plecach czuła twardą, pulsującą męskość, gotową posiąść ją. Gdy ich usta spotkały się, jego ręce powędrowały miedzy jej nogi. Pieszczoty mocne ale z dozą delikatności napełniły ją lekkim bólem. Nie przeszkadzał jej ani trochę wręcz przeciwnie, w przypływie chwili pragnęła poczuć więcej. Wsiąść więcej i dostać więcej.  Odwróciła się do niego przodem, on wstał. Klęczała teraz przed nim, poczuła się jak służka przed swoim królem mająca oddać mu erotyczny hołd. Tym właśnie dla niej był seks oralny. Oddaniem, pokazaniem swojego całkowitego podporządkowania mężczyźnie. Pieszcząc go oralnie czułą się cała jego, przemawiała wówczas przez nią prośba o ochronę i zapewnienie bezpieczeństwa w zamian jej facet mógł dostać od niej czego tylko zapragnie.  Stroniła od takiej formy miłości, wyznając zasadę ze jest on czymś co należy dawać tylko tym wybranym, równocześnie traktując go jako broń na ich opory. Teraz na wysokości jej ust tak gorących i rozpalonych znajdowała się męskość człowieka który porwał ją i uprowadził. Wielki łóżkowy pan kobiecego ciała. Najbardziej unerwiona i podatna na pieszczoty część ciała mężczyzny. Wiele razy słyszała opinie innych kobiet, że będąc królową kutasa  faceta, zostanie królową całego mężczyzny. Oblizując językiem wargi szykowała się do zniewolenia człowieka którego jeszcze chwil kilka wstecz bała się panicznie i nienawidziła, a jednak gdzieś w jakiś tajemniczy sposób to uczucie zostało uwiezione w jej głowie w  zagubionej szufladce, gdzieś na obrzeżach jej umysłu. Z łatwością podniósł ja do pionu i postawił przed sobą. Podał jej ręcznik i uśmiechnął się.. nie była pewna czy zrozumiała przesłanie.  Owinięta w ręcznik Natalia wróciła do pokoju i niemal w tej samej chwili po wejściu tam pomieszczenie wypełniło się jej  straszliwym krzykiem.  Ubrał spodnie spokojnie. Nie przejął się nawet krzykiem dziewczyny. Wiedział po co przywiózł ją tutaj i wiedział że klucze do tego pokoju mają inni ludzie mieszkający tutaj. Spodobała mu się Natalia ale jego chłodne myśli rzadko wykraczały poza logikę. Wiedział że jest tylko uprowadzoną dziewczyną, uprowadzoną w jednym konkretnym celu. Spokojnie ubrał spodnie wyszedł jak gdyby nigdy nic z łazienki, w pokoju zobaczył młodą kobietę, nagą, skuloną pod ścianą i swojego wielkiego kolegę. Był pijany, stał nad nią i właśnie rozpinał rozporek. Wiedział że dziewczynę z nim czeka brutalny sex i co dalej pokiereszowana twarz i prawdopodobnie liczne obrażenia ciała. Natalia skulona pod ścianą skomlała, drapiąc i rzucając rekami na oślep. Walczyła z zamkniętymi oczami jak z najgorszym koszmarem którego dostrzeżenie napawało przerażeniem i odbierało resztki odwagi. Spośród jej własnych krzyków dobiegających jej uszu usłyszała głuchy łoskot. Coś ciężkiego uderzyło o podłogę. Otworzywszy oczy ujrzała półprzytomnego kolesia z zakrwawioną twarzą który jeszcze chwilę temu chciał brutalnie ją zgwałcić. Wyciągany był teraz z pokoju za kurtkę przez Artura który powalił go kilkoma ciosami. Drzwi się zamknęły. Znowu byli sami w pokoju. Wstała rzuciła mu się na szyje i gorąco go całowała dziękując mu za wszystko on z kolei odwdzięczył sie jej biorąc ją w ramiona i zanosząc do ciepłego lóżka. Położyła się na brzuchu, ciągle dygotała cała. Jej partner położył się na niej. Przylgnął do jej pleców nagim, gorącym ciałem przekazując jej ciepło ze swojego organizmu. Pod jego ciężarem zapadała się w miękkim łóżku a pachnąca pościel powodowała szybki powrót przyjemnego ciepła. Ich gorące oddechy pozostawały ze sobą w doskonałej synchronizacji . Kobieta, mężczyzna i chwila. Nieważne było to co się działo wcześniej nieważne było w jaki sposób się poznali. 
- Muszę Ci cos powiedzieć – aksamit i delikatność zniżonego do szeptu głosu ponownie ją zaskoczyła, był pełen emocji, delikatnych dobrych emocji – Przepraszam za mojego kolegę, jest chamem. Przywiozłem Cie tutaj tylko i wyłącznie dla siebie i nikt bez mojego pozwolenia nie dotknie Cie palcem. Obiecuję
- Jednak to był ktoś ważny, bijąc go dla Ciebie wiele zaryzykowałem – poczuła jak jego ciało miarowo powoli sztywnieje, w taki sposób jak ciało wielkiego drapieżnego kota szykującego się do skoku z ukrycia na swoją ofiarę. Przesunął jedną ręką jej udo  –  Wiele zaryzykowałem i mogę mieć spore problemy przez to. Skoro jednak już tutaj jesteś to musze Ci powiedzieć ze to TY byłaś głównym sprawcą tego zamieszania – W chwili w której kończył mówić poczuła mocne ukłucie bólu na swoim łonie i zesztywniała. Wszedł w nią mocno i dosadnie i teraz rytmicznymi mocnymi pchnięciami penetrował ją głęboko.
 - I TY za to zapłacisz  -  Jego nabrzmiałe przyrodzenie pulsowało mocno w jej wnętrzu. Bolało i paraliżowało ją. Z jej ust wydarł się przeciągły jęk, z tym jękiem wyrzuciła z siebie uczucie bólu i niepewności. W głowie jej zaszumiało gdy przypomniała sobie co jej powiedział zaraz gdy weszła do tego pokoju. Spełniły się jego słowa, te które odebrały jej resztę nadziei. Była Jego. Jego dłoń zacisnęła się mocno na jej ramieniu, druga przytrzymywała udo, a on sam drążył jej wnętrze, mocno, dysząc wprost do jej uszu i dociskając jej delikatne ciało do wielkiego łoża. Mocno wtulony w jej plecy pracował coraz mocniej i z każdym momentem, gdy coraz bardziej rozgaszczał się w niej, ból zaczynał ustępować miejsca przyjemności. Mocno zdominowana, przez silnego samca zaczęła rytmicznie pojękiwać, raz za razem napełniana coraz bardziej i głębiej pulsującym narządem. Był bardzo gorący i ten właśnie gorąc przechodził do jej łona rozpalając ją coraz bardziej. Zacisnęła dłonie w pięści i przygryzła wargi. Ciche stęknięcia porywacza mówiły jej ze mu się podoba a sama Natalia powoli odlatywała w swojej przyjemności i coraz silniejszej rozkoszy  co chwilę czując gorący brzuch na swoich jędrnych pośladkach. Widmo mocnego gwałtu ustępowało miejsca czystej niezmąconej namiętności, a może tak właśnie naprawdę wyglądał gwałt?? Wiele razy jej kochanek brał ją siłą i brał ją ostro ale obcy facet który robi z nią to co chce występował dotychczas jedynie w jej fantazjach. To jednak nie była fantazja. Wielkie umięśnione ciało, z ogromnym przyrodzeniem splecione z nią i orające jej wnętrze było realne. Poczuła skurcze wchodził w nią cały pracował szybko i doprowadzał jej  szparkę do wrzenia. Jęczała i wiła się pod nim jak żmija na piasku, bijąc zaciśniętą dłonią o lóżko. Podobało jej się. Była rozpalona i chciała jeszcze. Chciała żeby ten żar ogarnął ją całą, żeby jak wielka fala wzburzonego oceanu porwał ją i zawładnął. Niech zostanie jej panem i niech trwa jak najdłużej. Czerpiąc z niej i dając jej uczucie którego tak mocno pożądała.  Silny mężczyzna który wziął ją sobie dla siebie, wielki gość w jej wnętrzu mogący lada chwila sprawić, że eksploduje, jęk rozkoszy człowieka, rozkoszy którą przeżywał dzięki niej. Zapomniała kim jest i oddała mu się całkowicie, bała się tego, odczuwała przerażenie, a teraz dzięki temu przezywała chwile wielkiej namiętności.  Nie chciała końca. Nie chciała dojść do orgazmu, chciała żeby to trwało jak najdłużej… Podsycane, przerywane i znowu podsycane i tak w kółko aż do absolutnego szaleństwa.
      Natalia obudziła się nazajutrz u siebie w mieszkaniu. Nie wiedziała skąd tutaj się wzięła. Ale ból spenetrowanego łona i odciski dłoni na ramieniu pokazały jej ze to co wydarzyło się ostatniej nocy było prawdziwe. Leżała w łóżku dłuższą chwilę nie mogąc zebrać myśli. Na stoliku zobaczyła nowy telefon komórkowy. Pomimo usilnych prób nie zdołała sobie przypomnieć jak znalazła się w domu. Ostatnie co pamiętała z nocy to wielki orgazm po szalonym sexie z gościem który wcześniej ją uprowadził i powolne odpływanie w sen Nie wiedziała co myśleć o poprzedniej nocy. Długo leżała wpatrzona w sufit i zastanawiała się kim w ogóle był jej porywacz. Powinna czuć złość do samej siebie, przerażenie, ale nie czuła, nawet nie czuła się zbrukana tym, że zamiast bólu znalazła w tym przyjemność Popołudniem dnia następnego wracając do siebie znalazła kopertę wsuniętą pod drzwi. Bardzo zdziwiona tą niespodzianką otwarła ją w pospiechu. Na kartce wyryte było 5 słów. Natalia poczuła jak zimno kolejny raz otula jej ciało i sztywnieje pod wpływem przerażenia   „MYŚLĘ ŻE JESZCZE SIĘ SPOTAKMY”     A

c.d.n.....................................................................